- Przepraszam cie jeszcze za to.. no wiesz.. wybaczysz mi?
- Już ci wybaczyłam. Bądźmy przyjaciółmi takimi jak kiedyś. Zanim pojawiła się Jolka.
- Twoje życzenie mym rozkazem słodko się uśmiechnął, objął i odprowadził pod dom.
**niedziela, mecz**
To już dziś. Walka o podium. Jeździmy z Toruniem. Stawką jest wejściówka do finału. Nie wiem czy sobie poradzimy, ale wierzę w to. Moja Unia. Mój drugi dom.
W parkingu panuje typowo miła atmosfera. Nie jest nawet nerwowo, mimo, że to ważny mecz. Na odstresowanie pogadałam z chłopakami z Torunia. Chris z Darcym oczywiście byli największą atrakcją dla wszystkich. Cały czas się wygłupiali. Biegali od boxu do boxu, dokuczali zawodnikom, podchodzili do dziennikarzy i zabierali im mikrofony Jak dzieci.. Ale dzięki nim można było się z czego pośmiać i wyluzować. : )
Przebrałam się, porozciągałam, pogadałam z Żanetą. Już wie, że z Przemkiem żyjemy w dobrych kontaktach i co się stało z Jolką. Od czasu tamtej rozmowy nie widziałam jej na oczy. I może to dobrze.
- Powodzenia podszedł do mnie Przemek.
- Tobie też. Musimy to wygrać!
- Ma się rozumieć. Ale jakikolwiek by nie był wynik, idziemy dziś na imprezę.
- Spoko. Kto poza nami?
- Stała ekipa. No wiesz, Piotrek, Maciek, Zengi. No z laskami oczywiście.
- Żancia wie? Bo nic mi nie mówiła..
- Nie wiem. Piter miał ją poinformować.
- Aa no to wszystko jasne zaśmiałam się dobra idę z nią pogadać.
- Do zobaczenia na torze!
Oczywiście kochany Piotruś zapomniał o imprezie, ale już wszystko pod kontrolą. Umówieni wyszliśmy na prezentację.
Niech zacznie się mecz! Bieg pierwszy. K.Pulczyński Pi.Pawlicki P.Przedpełski W.Kaczmarek. ostatnie uwagi podprowadzającego i taśma w górę! Ze startu wszyscy równo, na pierwszym łuku Pawlicki przedarł się na pierwsze miejsce. Za nim Pulczyński, trzecia jedzie Kaczmarek, a na końcu został Przedpełski. Bieg raczej bez historii, tyle, że na czwartym miejscu Paweł zanotował defekt. Pierwszy wyścig zakończył się remisem.
W szóstym biegu doszło do wypadku. Baliński zahacza o koło Miedzińskiego i groźnie upada. Bieg natychmiast zostaje wstrzymany. Wszyscy zamierają. Damian nie podnosi się z toru. Podbiegają mechanicy i sędziowie boczni. Po chwili wjeżdża pogotowie. Tłum w ciszy obserwuje zdarzenie. Baliński jednak nie wsiada do karetki tylko wstaje o własnych siłach. Wśród kibiców podnoszą się brawa. Żużlowiec sygnalizuje, że wszystko jest w porządku. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Dziesiąta odsłona wyścigu była bardzo ciekawa. Mijanki w dobrym stylu zaprezentowali Prz.Pawlicki, Kasprzak, Holder i Ward. Kilkukrotnie zmieniali swoją pozycję. Kibice na trybunach szaleli! Co chwile było słychać krzyki, gwizdy, odgłosy smutku i radości. Ostatecznie zakończył się wynikiem 4:2 dla Torunia.
Dwa ostatnie biegi przyniosły masę emocji. Na nich ważyły się losy całego meczu! Walka pomiędzy żużlowcami była zacięta. Całe zawody zakończyły się wygraną& Torunia. Marne cztery punkty przesądziły o wyniku. Wśród kibiców dało się słyszeć i radość, i smutek. Toruńscy fanatycy świętowali zwycięstwo, ale leszczyńscy też, tyle że cieszyli się z brązu. Po parku maszyn wszyscy chodzili generalnie z uśmiechem na twarzy. Po prostu wygrał lepszy. Pogratulowaliśmy chłopakom z Torunia. Wszyscy ze szczerymi intencjami. Ten sport jest wyjątkowy, miedzy zawodnikami nie ma żadnych spin, czy zawiści. Liczy się tylko zdrowa rywalizacja.
Po meczu podziękowaliśmy kibicom za doping dziś i przez cały sezon. Był cudowny. Mój debiutancki, więc szczególny. Miałam okazję osobiście podziękować przez megafon. Byłam wszystkim bardzo wdzięczna, że przyjęli mnie tu tak ciepło. Dzięki nim było mi tu jak w domu. Naprawdę to doceniam.
Po meczu obiecana impreza! Do domu weszłam tylko na chwilę. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i byłam gotowa. Trzeba opić sukces, nieważne że jutro szkoła ;) W końcu przyczyniłam się dość mocno do zdobycia brązowego medalu. Mój pierwszy w karierze! Znajdzie się dla niego honorowe miejsce na ścianie.
Około 22.00 podjechał po mnie Piter z Żanetą. Mieliśmy jechać tam wspólnie. Obiecałam tacie, że nie będę później, jak o trzeciej rano.
Na początku impreza była trochę drętwa, ale z czasem wszystko się rozkręciło. Oczywiście nie obyło się bez fanek chłopaków proszących o taniec czy zdjęcie. W sumie to można się do nich przyzwyczaić.
Później zmęczeni tańcem odpoczywaliśmy w loży. Można było spokojnie pogadać i opić mały sukces. Ja już legalnie mogę :D
Kiedy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy na wszelakie tematy, doszliśmy do wniosku, że można by było zorganizować spotkanie z fanami, gdzie będziemy mogli odpowiadać na pytania, pogadać na luzie z kibicami, dać autograf czy podzielić się spostrzeżeniami na temat sezonu. Mamy zamiar coś takiego wymyślić, tylko później, za parę dni. Na trzeźwo ;d
Podczas imprezy tańczyłam dużo z Grześkiem i Przemkiem. Oni mają w sobie coś takiego, że świetnie się ruszają i chce się z nimi balować. Czułam na sobie wzrok innych ludzi, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, byłam dumna z tego, że znam tych chłopaków i mogę się z nimi pobawić.
Ani się obejrzeliśmy, była już 2.45 i trzeba było się zwijać do domu. Prawie wszystkich wypatrzyliśmy w tłumie, tylko nigdzie nie było widać Zengiego&
_________________
Jak myślicie? Gdzie Grześ i co robi? :D nagroda, standardowo. Zdjęcie + dedyk :)