Sasza pytał o mój związek z Przemkiem. Jak na razie dogadujemy się świetnie i mam nadzieję, że pozostanie tak już zawsze.
***
Dziś zakończenie roku maturzystów. Trochę mi żal, że nie będę już chodziła do tej szkoły. Poznałam tu tylu nowych ludzi, przede wszystkim Alexa. Znamy się tylko rok, a ja czuję jakbyśmy się znali przez całe życie. Jest dla mnie kimś więcej niż tylko dobrym kumplem. Jest moim najlepszym przyjacielem!
O 10.00 zaczęła się msza. Później weszliśmy na salę gimnastyczną, gdzie było uroczyste pożegnanie i wręczenie świadectw. Całość zakończyła się o 13.00
Więc to już koniec. Koniec nauki, kucia po nocach, koniec ze wstawaniem o szóstej rano. Zaczynam nowy rozdział w życiu. Dorosłość.
***
Mamy koniec maja. Wszystkie matury, miejmy nadzieję, zdane. Matematyka na poziomie podstawowym, polski i angielski rozszerzony. Zawsze lubiłam się wypowiadać, a angielski podszlifowałam przez kontakty z żużlowcami zza granicy.
Poszło mi chyba dobrze. Przed pierwszym egzaminem strasznie się denerwowałam. Do następnych podchodziłam już ze spokojem. Teraz czekajmy tylko na wyniki.
***
Miałam z Przemkiem poważną rozmowę. Dotyczyła ona naszej przyszłości, a mianowicie mieszkania. Ja mam duży dom, w którym mieszkam sama, a on razem z rodzeństwem i rodzicami gnieżdżą się w mniejszym. Zaproponowałam, żeby się do mnie wprowadził. Oboje jesteśmy dorośli i wiemy co należy, a czego nie.
Po długich dyskusjach i konsultacjach z naszymi rodzicami, udało się ustalić, że zamieszkamy razem. Od jutra ja i mój chłopak będziemy mieli siebie 24/h.
***
Spacerowaliśmy z Przemkiem przy zachodzie słońca trzymając się za ręce. Co chwilę wymienialiśmy się pocałunkami i miło spędzaliśmy czas. W końcu dotarliśmy nad jezioro, gdzie to WSZYSTKO się zaczęło. Było tam pięknie, jak zwykle. Słońce kąpało się w tafli jeziora. Wyszliśmy na mostek i podziwialiśmy widoki. W pewnej chwili Przemek ukląkł na jedno kolano i poprosił mnie o rękę. Byłam bardzo szczęśliwa. Przyjęłam oświadczyny i.. obudził mnie dźwięk budzika. Z grymasem na twarzy zeszłam na dół. Tam humor znacznie mi się poprawił, bo zobaczyłam Przemka w bokserkach przygotowującego śniadanie. Dalej nie mogę się przyzwyczaić, że on tu mieszka. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego obejmując go w pasie.
- Cześć kochanie - powitał mnie buziakiem.
- No hej. Co tam pichcisz? - zapytałam spoglądając mu przez ramię.
- Nic takiego, omlecik.
- Noo.. a.. on nie powinien wyglądać inaczej?
- Yy.. może faktycznie ten czerwony kolor tu nie pasuje.
- Czegoś ty tam dodał? - zaśmiałam się głośno. Wyłączyłam gaz i wzięłam do ręki patelnię - No ja wiem kochanie, że chciałeś dobrze, ale pozwól, że dziś ja przygotuje śniadanie.
- No tak, nie mam talentu kulinarnego..
- Wszystkiego cię nauczę. Ale nie teraz. Idź lepiej do sklepu po bułeczki, a ja postaram się zeskrobać TO z patelni - mówiłam przez uśmiech.
Chłopak wypełnił swoje zadanie i już po 20 minutach siedzieliśmy przy stoliku słuchając radia i zajadając śniadanie. W międzyczasie opowiedziałam Przemkowi mój sen.
- Ah jak romantycznie. Ja nie mam takich snów - zrobił smutną minkę - Wiesz co mi się śniło? Goniły mnie jakieś potwory krzycząc "Apokalipsa już blisko! Przed nami nie uciekniesz!"
- Czegoś ty się naoglądał przed snem? - zaśmiałam się - dziś nie oglądamy żadnych horrorów tylko idziemy do kina na komedię romantyczną.
- Jeśli dzięki temu nie będzie mi zagrażała apokalipsa, to może być.
- Gamoń - uderzyłam go lekko w czoło.
Po południu wybraliśmy się do galerii. Miałam zamiar kupić sobie jakąś letnią sukienkę, bo niczego takiego w szafie nie miałam. Jest prawie czerwiec i robi się gorąco. Nie zamierzam smażyć się w długich spodniach.
Już w pierwszym sklepie zauważyłam śliczną sukienkę. Przymierzyłam ją, jednak kiedy sprawdziłam cenę, szybko ją odłożyłam. Zgodnie z Przemkiem stwierdziliśmy, że za te pieniądze kupię dwie sukienki, buty i jeszcze zostanie ;)
W końcu wybraliśmy wspólnymi siłami zwiewną sukienkę w kwiaty. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu z dużymi promocjami. Skusiłam się na sandały i kapelusz.
Oboje trochę zgłodnieliśmy po zakupach. Postanowiliśmy zajrzeć do KFC. Przechodziliśmy obok sklepu jubilerskiego i Przemek namówił mnie żebyśmy tam zajrzeliśmy. Trochę sie opierałam, bo nie lubię chodzić po takich sklepach. W końcu sie jednak zgodziłam. Oglądaliśmy łańcuszki, bransoletki i pierścionki. Podeszła do nas sprzedawczyni.
- Czy w czymś pomóc? Pierścionki zaręczynowe mamy w tej części. Proszę zobaczyć jakie..
- Nie, nie - przerwałam jej - nie jesteśmy zainteresowani zakupem zarę..
- Oj daj spokój - tym razem nie dał mi dokończyć mój chłopak - skoro pani nalega, możemy oglądnąć.
- No jak tam chcesz - westchnęłam.
Podeszliśmy do gablotki, gdzie leżały śliczne, ale bardzo drogie ozdoby na palec. Sprzedawczyni o wszystkim opowiadała. Białe złoto, dwudziestokaratowe srebro i takie sprawy. Mało z tego rozumiałam. Nigdy nie interesowały mnie takie rzeczy.
Po krótkiej (wg Przemka) wizycie, poszliśmy coś w końcu zjeść. Postawiliśmy na kubełek kurczaków i Colę. Chciałam się dowiedzieć czemu Przemek tak chętnie oglądał te pierścionki.
- Nie mogę ci powiedzieć, to tajemnica.
- Ej no. Mi nie powiesz? Myślałam, że mówimy sobie wszystko! - udawałam obrażoną.
- Ale on mnie zabije..
- Może cię zabić ON, kimkolwiek jest, albo JA jeśli mi nie powiesz. Wybieraj - zaśmiałam się.
- Oj no dobrze. Ale jak to wyjdzie, to..
- Tak, tak. Zabijesz mnie. No dalej!
- Mój kochany braciszek zastanawia się nad oświadczynami..
- Żanci?! - krzyknęłam.
- Taak, ciszej.
- Sorry. Ale serio? Jezu, nie mogę w to uwierzyć. To chodź tam jeszcze raz! Pomogę ci wybrać!
- Podobno nie lubisz chodzić po takich sklepach - popatrzył na mnie podejrzliwie.
- Jeśli chodzi o moją przyjaciółkę, to jestem w stanie się przeboleć - uśmiechnęłam się i podniosłam z miejsca.
Wyrzuciliśmy puste pudełko i znów powędrowaliśmy do jubilerskiego. Siedzieliśmy tam prawie godzinę. Tym razem chłonęłam wszystko, co mówiła sprzedawczyni. Zadawałam mnóstwo pytań, aż Przemo się dziwił. W końcu wybraliśmy trzy najładniejsze.(fot.1, fot.2, fot.3) Sama też mierzyłam kilka. Piter miał zaraz do nas podjechać i wybrać najładniejszy. Pech chciał, że był wtedy z Żanetą i musiał przyjechać z nią. Ustaliliśmy, że chłopaki posiedzą i wybiorą ten NAJ, a ja wyciągnę przyjaciółkę na shopping ;) Miała niczego nie wiedzieć, więc pary z ust nie mogłam wypuścić.
Wieczorem zgodnie z planami wybrałam się z moim chłopakiem do kina. Wybrałam jakąś komedię romantyczną. Kupiliśmy popcorn i weszliśmy na salę. Pół godziny później znudzona tym filmem zwyczajnie zasnęłam. Obudziłam się dopiero na końcu, gdy światła się zaświecały i wszyscy zaczęli wychodzić. Według mnie film był denny, ale Przemkowi się podobało (?) Przez całą drogę powrotną opowiadał całą historię i zachwycał się jaka ta komedia była wspaniała. Cóż, każdy ma inny gust.
Gdy dotarliśmy do domu, od razu poszłam pod prysznic, a Przemkowi kazałam przygotować kolację. Tylko bez pieczenia, żeby nie było tak jak z tym omletem ;) Kanapki będą spoko.
Po kolacji wskoczyliśmy do łóżka i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
_________________
Mam nadzieje, że się Wam podoba :) Już niedługo ostatni rozdział opowiadania :)