Po burzliwych debatach zdecydowaliśmy się na propozycję Piotrka. Poszliśmy.. popływać. Niedaleko mieliśmy basen. Jeszcze tam nie byłam, więc chciałam poznać coś nowego. Strój kąpielowy wzięłam w sumie przez przypadek. Nie sądziłam, że mi się przyda.
Spakowaliśmy się do toreb. Wzięliśmy ręczniki, gogle itp. Namówiliśmy Piotrka żeby zabrał ze sobą Żanetę. Bez problemu na to przystał. Pół godziny później podjechaliśmy pod koleżankę i jechaliśmy w dobrych humorach na basen.
Na miejscu wykupiliśmy bilety na dwie godziny i poszliśmy do szatni. Z racji, że zostałam sama z Żanetą, wykorzystałam sytuację.
- Ej, to wy.. to znaczy ty i Piotrek jesteście.. no ten.. razem?
- Haha, nie. Ale fajnie się razem czujemy. Wczoraj się spotkaliśmy.
- No słyszałam. Jak było?
- Fajnie. Jak zwykle się wygłupialiśmy i prawie nas z kafejki wyrzucili - uśmiechnęła się.
- No z Piterem tak często, przyzwyczaj się.
- Haha, dobrze wiedzieć.
- Okej, idziemy?
- Jasne.
Weszłyśmy pod prysznic, a później na halę basenową. Rozejrzałyśmy się, lecz nie widziałyśmy chłopaków. Postanowiłyśmy więc iść do jacuzzi. Szłyśmy w stronę celu, aż nagle poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu. Nie zdążyłam się nawet odwrócić, a już wylądowałam w zimnej wodzie. Nie wiedziałam co się stało. Po chwili się jednak ocknęłam.
- Przemek, debilu. Prawie zawału dostałam! - ochlapałam go wodą.
- Oj daj spokój kochanie. Troszkę lekko chłodnej wody ci nie zaszkodzi.
- Lekko chłodnej? Ona jest lodowata. Idę stąd. Idziesz ze mną? - zwróciłam się do Żanety, która podobnie jak ja wylądowała w wodzie.
- Jasne. Gnojki - podsumowała, po czym wyszłyśmy z basenu.
Chłopaki chcieli nas zatrzymać, jednak byłam tak zdenerwowana, że nie radzę nikomu stanąć na mojej drodze. Przemek to wiedział, dlatego spokojnie siedział w wodzie.
Powlekłyśmy się do gorącego jacuzzi. Było wolne. Tam zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach.
- Przestraszyłam się ich - zaczęła przyjaciółka.
- Ja też. Miałam już podobną sytuację. Ale na szczęście TYLKO podobną.
- To znaczy?
- Parę lat temu byłam z kolegami na basenie. W pewnej chwili podleciało paru i mnie z Natą wrzucili to lodowatej wody. Chwilę temu wyszłam z gorącej, także przeżyłam szok. Dosłownie. W wodzie straciłam przytomność i później mnie ratowali. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale od tego czasu bałam się chodzić na basen. A już nigdy w życiu nie pójdę tam z tamtymi kolesiami.
- O matko, współczuję.
- No.. już prawie o tym zapomniałam. Aż tu trafił się taki jeden z drugim. Pierwszy głupszy od drugiego - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam chłopców zmierzających w naszą stronę.
- Przepraszam cię, skarbie. - usiadł obok mnie Przemek - nie wiedziałem, że cie to tak zdenerwuje.
- W porządku. Po prostu mam uraz sprzed paru lat. No i wiesz..
- Co się stało? - zapytali oby dwoje równocześnie.
Opowiedziałam im to, co Żanecie wcześniej. Zaczęli przepraszać.
- Nie wiedziałem, przykro mi.
- Okej, rozumiem. Ale następnym razem bądźcie mądrzejsi - uśmiechnęłam się.
- Jasne. Przepraszam - powiedział Przemo po czym czule mnie pocałował.
- Eeeej, no weźcie, jesteście w miejscu publicznym - przerwał nam Piter.
- Ty nie jęcz tylko bierz się do roboty - spojrzeliśmy oby dwoje znacząco na znajomych.
- Dajcie już spokój, okej?
- Jak tam chcesz, braciszku.
- Chodź, Żancia. Ścigamy się, kto pierwszy na zjeżdżalnie!
- Nie uda ci się - rzuciła dziewczyna, po czym wybiegła o mało się nie przewracając. Za nią mknął Piter.
- Jak dzieci - pokręciłam głową. Popatrzyłam na Przemka, ten mnie objął i znów zaczął całować.
Posiedzieliśmy chwilę w gorącej wodzie. Później poszliśmy za tamtymi się trochę pobawić na zjeżdżalni. Byliśmy parę razy. Świetnie się bawiliśmy. Jeździliśmy we czwórke, chociaż był zakaz. W końcu podszedł do nas ratownik.
- Nie widzicie, że nie można? Wszystkim trzeba to tłumaczyć?
- Ale ja przepraszam. To oni nas zmusili - pokazałam na chłopaków.
- Ah tak..- pokręcił głową. - no dobrze. Więc panowie robią po dwadzieścia pompek.
- Dwadzieścia? - powiedziała Żaneta - przecież przez ich wybryki mogło się coś stać! Proszę im dać surowszą karę. Żeby na przyszłość zapamiętali.
- A wiec dobrze. Dzięki waszej znajomej zrobicie po 50 pompek.
- Że co?! - krzyknęli jednocześnie.
- No już, do roboty - ponaglałam.
- To wam nie ujdzie na sucho - mruknął pod nosem Piter i zabrał się do roboty.
Chłopaki wykonywali ćwiczenia, a my liczyliśmy na czele z ratownikiem. Śmialiśmy się z nich sarkastycznie. Kiedy skończyli, ratownik powiedział, że mają nie robić więcej głupstw i grzecznie pływać. Pożegnaliśmy się i poszliśmy przed siebie, do brodzika.
- No to teraz się doigracie - powiedział Piter po czym wrzucił Żanete do wody. Ja spojrzałam na Przemka wrogim wzrokiem mówiącym "tylko spróbuj, a pożałujesz" Przemek jakby odgadł moje myśli, powiedział:
- To nie jest głęboka woda, tylko brodzik. Jest ciepła.
- Nie odważysz się, koch.. - nie dokończyłam, bo chłopak wziął mnie na ręce i wskoczył ze mną do basenu. - Gnojek. Nie kocham cię już.
- Co ty powiedziałaś? - Przemek zmierzył mnie wzrokiem, po czym zaczął łaskotać.
- Ejejejej, bo zawołam ratownika.
- Okej, okej. Przepraszam - postawił mnie na ziemię, ale wciąż trzymał w objęciach. - widzę, że dogadujesz się z tym panem ratownikiem.
- Taak, jest całkiem przystojny - zaczęłam się śmiać.
- Ej! Jestem zazdrosny!
- Żartowałam, głupku - pocałowałam go - wszystko musisz brać na serio?
- Jak się ma taki skarb to trzeba uważać na słowa.
- Mówiłam ci już kiedyś, że cię kocham?
- Tylko jakieś tysiąc razy - uśmiechnął się.
- To powiem tysiąc pierwszy. Kocham cię!
- Ja ciebie też, mała. Ja ciebie też.
Kilka chwil później dołączyliśmy do tamtych. Siedzieli w rogu basenu.
- Mam propozycję.- zaczęłam - robimy zawody w pływaniu?
- Taaaaak! - krzyknął Piter. - jestem mistrzem, nie pokonacie mnie.
- To prawda, jest dobry - powiedział mi na ucho Przemo.
- Ja sobie poradzę. To jak?
- Ja też się piszę - powiedział radośnie Przemo. Popatrzyliśmy pytająco na Żanetę.
- Ja nie, mogę być sędzią.
Pomyślałam, żeby ją nakłonić do 'zawodów' ale stwierdziłam, że jak nie chce to nie. W sumie propozycja sędziowania mi się podobała.
- Okej. No więc jakie zasady?
Po kilku minutach ustaliśmy, że pływamy do końca basenu kraulem. Kto pierwszy dotknie brzegu - wygrywa.
No więc wystartowaliśmy. Na początku szliśmy łeb w łeb, jednak po chwili na prowadzenie wysunął się Piter. Toczyliśmy zaciętą walkę, ale nie zdołałam wyprzedzić Piotrka. Żaneta orzekła, że pierwsze miejsce należy się właśnie jemu, a drugie ax aequo ja i Przemek. Pływaliśmy tak jeszcze kilka razy. Później się zmęczyłam, dlatego poszłam z Żanetą, tak jak wcześniej, do jacuzzi. Chłopaki poszli na głęboką wodę.
- Dlaczego nie chciałaś pływać? - zwróciłam się do Żanety, gdy już siedziałyśmy w wodzie.
- Nie chciałam tego mówić przy Pawlickich, ale..
- Witam piękne panie, możemy się przysiąść? - usłyszałyśmy głos jakichś dwóch chłopaków. Odwróciłam się. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
________
Okej, dziś długie. Rekompensata za wczorajszy, wg Was krótki rozdział :D
mam nadzieję, że się podoba. :)
i obiecałam w każdym rodziale piosenkę. dziś basenowy rozdział, basenowe zdjęcie, to niech bedzie piosenka, która kojarzy mi się z tymi wakacjami spędzonymi na basenie :D LINK
czytasz - komentuj. <3