Dojechaliśmy do szpitala. Podeszłam do recepcjonistki i zapytałam o tatę. Powiedziałam, że jestem jego córką, więc udzieliła mi wszelkich informacji. Poszłam z Przemkiem pod wskazane drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam tatę leżącego na łóżku podpiętego do respiratora. Obok niego stał lekarz.
- Dzień dobry. Co z tatą? - popatrzyłam na niego opuchniętymi od płaczu oczami.
- Jest lepiej. Stracił przytomność ale już mamy wszystko pod kontrolą. A właściwie co się stało?
- Ja sama nie wiem. Usłyszałam tylko hałas, a jak już weszłam do warsztatu to on leżał na podłodze.
- Rozumiem..
- Kiedy on się obudzi?
- Tego nie jestem w stanie ci powiedzieć. Ale za kilka godzin już powinien odzyskać przytomność.
- Dziękuję - podeszłam do łóżka i usiadłam na krześle. Lekarz wyszedł z sali.
W pokoju leżał sam tata. Obok stały dwa puste łóżka. Ściany były białe. Całość wyglądała dość ponuro, smutno. Jakbym ja była dyrektorką, przemalowałabym te ściany jak najszybciej na weselszy kolor. Żeby pacjenci byli w dobrej myśli. Przy takich kolorach chce się żyć.
- Zostawić cie samą? Pewnie tego potrzebujesz. - zwrócił się do mnie Przemek.
- Jakbyś mógł, dzięki.
- Poczekam na korytarzu - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Popatrzyłam na tatę i uśmiechnęłam się mimowolnie. Ujęłam jego dłoń w swoją. Zaczęłam mówić. Miałam nadzieję, że mnie słyszy. "Cześć tato. Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Dobrze, że dziś zostałam w domu, że nie poszłam do szkoły. Nie wiadomo jakby to wszystko się skończyło, gdybym cię wtedy nie usłyszała. Ale co się stało? Wiem, nie odpowiesz mi teraz. Mam tylko nadzieję, że jak się obudzisz, wszystkiego się dowiem. Kocham cię, wiesz? Co ja bym bez ciebie zrobiła? Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, tato.."
Płacz mnie tak zmęczył, że wkrótce zasnęłam. Obudził mnie Przemek.
- Przepraszam, starałem się nie obudzić..
- W porządku - mówiłam zaspana. Wciąż trzymałam rękę taty.
- Siedzisz tu już długo, jesteś zmęczona. Może chodźmy do domu.
- Nie! Muszę być przy nim. A jak się obudzi? Nie będzie wiedział co się stało. Muszę mu wszystko wyjaśnić.
- Proszę cię, jesteś wyczerpana.
- Dam radę. Ale mam prośbę. Kupisz mi kawę?
- Tak, jasne. - popatrzył na mnie z uśmiechem. - z mlekiem i dwoma łyżeczkami cukru.
- Jak ty dobrze mnie znasz. - odwzajemniłam uśmiech.
Chwilę później do sali wszedł chłopak z kubkiem kawy. Podziękowałam i zanurzyłam usta w piance z mleka.
- Tego mi było trzeba.
- Wykończysz się tu. Jesteś zmęczona, wróćmy do domu.
- Ja posiedzę. Ale ty możesz iść. Nic tu po tobie, tylko się nudzisz.
- Daj spokój, przecież cie nie zostawię.
- Ale nie ma problemu. Serio.
- Nie pojadę nigdzie bez ciebie. Z resztą, co bym robił sam w twoim domu?
- No fakt.
Pochyliłam się nad łóżkiem taty i położyłam swoją dłoń na jego.
- Kocham cię, tato.
Nagle poczułam odruch palców jego prawej ręki. Na sercu zrobiło mi się cieplej.
- Tato?
- Ja też cie kocham, córciu - powiedział słabym, prawie niesłyszalnym głosem.
- O Boże, tato! Tak się cieszę, że w końcu się obudziłeś - przytuliłam go. - ale nic nie mów. Odpoczywaj. Ja ci wszystko wyjaśnię.
Opowiedziałam mu wszystko, co się stało od początku dnia. Powoli sobie wszystko przypomniał. Zapytałam, co się właściwie stało.
- Bo wiesz.. - zaczął już głośniej - chyba naprawiałem auto. Szperałem pod maską. Nagle coś trąciłem i na mnie spadła..
- Oj tato. Tyle lat już pracujesz i nigdy ci się coś takiego nie zdarzyło. Poza tym powinieneś być bardziej ostrożny.
- Do czego to doszło? Moja własna córka mnie poucza - uśmiechnął się.
- Po prostu się martwiłam.
- Wiem. Słyszałem co mówiłaś wcześniej. Jak to było..? "Kocham cię, wiesz? Co ja bym bez ciebie zrobiła? Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, tato.."
- Prawda. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła - pocałowałam go w policzek. Przyszedł lekarz.
- Oo, widzę, że już wszystko wróciło do normy - powitał nas uśmiechem.
- Tak, czuję się dobrze. Córka mi wszystko opowiedziała.
- Ma pan mądrą córkę - popatrzył na mnie - gdyby nie ona, nie wiadomo co by teraz z panem było.
- Wiem. Ona zawsze jest przy mnie w tych najważniejszych chwilach.
- Cieszę się. No dobrze.. więc zostanie pan u nas na obserwacji chwilę..
- Ile ? - zapytałam.
- Tydzień co najmniej.
- Ale jak to tydzień? Jutro mieliśmy wyjechać do Leszna, mam trening.. - popatrzyłam pytająco na tatę.
- No przykro mi. Będziesz musiała sobie sama poradzić.
- Ale ja nie chcę bez ciebie! Poza tym, jak dojadę z całym sprzętem?
- Ja ci pomogę - powiedział dotąd milczący Przemek.
- O widzisz. Zapomniałaś o swoim chłopaku, moja droga. - uśmiechnął się tata - on się tobą zaopiekuje.
- Zaraz, zaraz. Wy jesteście żużlowcami?- wtrącił lekarz.
- Tak.
- Czemu wcześniej nie zauważyłem? Taki ze mnie kibic.. nie mam czasu jeździć na mecze ale śledzę w miarę moich możliwości.
- Cieszę się. - powiedziałam śmiejąc się. - może zawita pan w niedzielę do Leszna?
- Nie sądzę, mam dyżur. Ale dziękuję za zaproszenie.. mam prośbę. Moglibyście dać mi swój autograf?
- Jasne - powiedziałam równocześnie z Przemkiem.
Po kilku minutach rozmowy doktor poszedł do siebie, a ja pokazałam tacie dużą torbę z rzeczami, które dla niego wzięłam.
- Dzięki. Jesteś wspaniała. Kto by pomyślał, że moja córka jest taka mądra.
- No dzięki tato. Nie ma to jak mieć oparcie w rodzinie. - uśmiechnęłam się.
- Ależ nie ma za co.
- Okej, to ja się będę zwijać. Jutro wyjeżdżam.
- Poradzisz sobie. Będę trzymał kciuki i na pewno włączę tv, żeby oglądnąć cię w akcji.
- Wolałabym, żebyś był przy mnie.
- Też bym wolał, ale nic na to nie poradzę. No. I masz przywozić same trójki.
- Zobaczymy. To pa tatuś, zdrowiej - pocałowałam go i wyszłam.
Po powrocie do domu, od razu poszłam pod prysznic i wskoczyłam do łóżka. Nie jadłam nawet kolacji. Musiałam się wyspać. Czekała mnie kolejna męcząca podróż do Leszna. Coś trzeba będzie z tym zrobić..
_____________
Dobra, na dziś koniec. :D
nie chwaląc się, 13.12 mam urodziny. ;> Happy Birthday for me! :D
od dziś w każdym rozdziale będzie jakiś link z piosenką czy czymś innym. :) będzie oznaczony białym kolorem. :)