Rano obudził mnie ktoś, kto cały czas plątał się po domu. Było głośno jak nigdy. Zeszłam na dół.
- Mama? Co ty tu robisz? - zdziwiłam się - przecież powinnaś być w pracy.
- Gdzie tata? - zatrzymała się przede mną. Była bardzo zdenerwowana.
- Chciałam do ciebie zadzwonić ale wiedziałam, że w pracy nie możesz odbierać telefonów. A jak wróciłam wieczorem do domu to cie nie było i ..
- Dobra, gdzie tata ?! - krzyknęła przerywając mi.
- Przepraszam, nie krzycz. Tata jest w szpitalu.
- Jak to? Co się stało? Kiedy? W którym szpitalu?- zadawała mi tysiąc pytań nie czekając na odpowiedź. Zrobiła dokładnie to co ja kierowcy karetki. Chyba miałam to po niej.
- Wczoraj po południu usłyszałam huk w warsztacie taty. Pobiegłam do niego i zobaczyłam, że leży nieprzytomny na podłodze. Wezwałam karetkę ale już jest wszystko w porządku.
- Boże, gdzie on jest? Muszę do niego pojechać!
- Zabrali go na Nowy Szpital. Ale nie musisz jechać, idź do pracy. Ja zaraz i tak miałam zamiar go odwiedzić. Przekażę co tam chcesz. Nie możesz opuszczać pracy. Niedawno dostałaś awans. Przed tobą kariera. No idź już.
- Może masz rację. Dzięki. Cieszę się, ze mam mądrą córkę - pocałowała mnie w policzek. - powiedz tacie, że wieczorem go odwiedzę i wtedy porozmawiamy.
- Okej. To ja idę się przebrać, obudzę Przemka i jedziemy - uśmiechnęłam się i poszłam na górę.
Godzinę później dotarłam już do szpitala.
- Cześć tato - przywitałam się.
- O, cześć. Nie spodziewałem się tu ciebie. Mieliście jechać do Leszna.
- Jedziemy. Wpadłam tylko na chwilę zapytać jak się czujesz - uśmiechnęłam się siadając na łóżku.
- Jest dobrze. Tylko strasznie tu nudno..
- To da się zmienić - uśmiechnął się Przemek i wyszedł.
- A jemu co? - pytał zdziwiony tata.
- Nie wiem. Ale wole nie wiedzieć - zaczęliśmy się śmiać.- a tak w ogóle to mama o ciebie pytała. Była strasznie zdenerwowana, że nie byłeś na noc w domu. Ale wszystko jej wyjaśniłam. Powiedziała, że wpadnie do ciebie po pracy.
- Oo. Ok, dzięki za informacje.
- No i jest! - wszedł na salę Przemek. Wlókł za sobą jakąś dużą szafkę.
- Co to jest?
- Tadaaaaaaaaaam - postawił szafkę przed łóżkiem. Stał na niej telewizor. - To tak na nudne dni. No i na niedzielę. Podobno jest TVP.sport, także obejrzy nas pan na torze.
- Dziękuję, ale skąd ty go masz? Pytałem czy jest możliwość oglądnięcia telewizji to tylko w auli.
- Ma się swoje dojścia - uśmiechnął się chłopak - a teraz ma pan telewizor na wyłączność.
- Jak już teraz masz takie pomysły to co będzie później?
- Jeszcze gorzej - zaczęłam się śmiać.
- Nie pozwalaj sobie, kochanie - pocałował mnie.
- Okok. To co? Zbieramy się?
- Tak, już późno.
- No. To my jedziemy. Przemek może poprowadzić twojego busa, prawda?
- Jasne. O ile go nie rozwali - puścił oczko do chłopaka.
- Nie obiecuję.
- Haha, no dobrze. I tak już jest stary, dużej straty nie będzie. Powodzenia kochani na treningach i na samym meczu.
- Dzięki, trzymaj się - pocałowałam tatę w policzek i wyszłam.
** Kilka godzin później **
Dojechaliśmy do Leszna. Zatrzymałam się u Przemka. Nie było sensu wynajmować hotelu, to po pierwsze, a po drugie i tak by były problemy, bo nie mam ukończonych 18 lat.
Od progu powitał mnie Piter.
- No czeeeeeść! - wyściskał mnie.
- Ejejejej bo mnie udusisz!
- Oj przepraszam. Miło cię widzieć!
- Mnie ciebie też. - uśmiechnęłam się. przyjaciel wziął moją walizkę i zaniósł do pokoju Przemka. Popatrzyłam na niego pytająco. - no chyba nie będzie ci przeszkadzał wspólny pokój z twoim chłopakiem?
- Nie no okej. Lepsze to, niż pokój z tobą. - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Bardzo śmieszne, wiesz?
- Oj Piotruś, nie obrażaj się - przytuliłam go.
- Dobra, mała. Rozpakuj się, a ja przyniosę ci pościel.
- Ja tu nic nie mam do gadania? - wtrącił Przemek - kto powiedział, że chcę dzielić pokój z tą małą?
- Gnojek - zrobiłam smutną minkę.
- Oj żartowałem - wziął na ręce i zaniósł do pokoju na łóżko. Położył się koło mnie.
- A gdzie twoi rodzice?
- Pojechali na jakąś imprezę do wujka. Będą wieczorem.
- Fajnie. Poznam ich.
- Na pewno cię polubią. Ciebie nie da się nie lubić.
- Haha, dziękuję - posłałam uśmiech Przemkowi. Piter przyniósł pościel.
- Trzymajcie, zakochańce. Ja zmykam, będę późno.
- Gdzie się wybierasz?
- Spotkać się z koleżanką, braciszku. Ty masz tu swoją kobietę, to nie będę wam przeszkadzał. Z resztą, ty możesz się spotykać z dziewczynami, a ja nie?
-Ejejejej, z jakimi dziewczynami? - popatrzyłam podejrzliwie na chłopców.
- Ja? Tylko z tobą - pocałował mnie w czoło - moja jedna, jedyna i na zawsze.
- Ja też cię kocham. ;)
- Dobra młody. Jak rodzicie wrócą przed tobą to co powiedzieć?
- Poszedłem do kumpli.
- Okej.. ale powiedz mi co to za laska?
- Dowiesz się wkrótce.
- Znam ją? - dalej dociekał Przemo.
- Tak, można tak powiedzieć. Tylko wiesz, ZTNK!
- Nie ma sprawy.
- Dzięki, trzymajcie się.
Gdy Piter wyszedł, zapytałam Przemka.
- ZTNK? Co to?
- Skrót. Nasz, braterski.
- Aha, a co znaczy?
- Zero Tolerancji Na Kablowanie.
- Haha, fajni jesteście, nie ma co.
- Wątpiłaś w to?
- Nigdy - pocałowałam Przemka, położyłam się na łóżku i tak zasnęłam.
_______
Taki mało żużlowy ale słitaśny :D
Co do obrazka na górze: Statystyki. Wczoraj otworzyłam je pierwszy raz i przyznam, że doznałam szoku :D cieszę się, że w tak dużej ilości odwiedzacie ten blog i czytacie go. Dzięki wam on istnieje! Jeszcze raz dzięki!. ( <--- link )
Nareszcie weekend! A za tydzień koniec świata ;> Cieszę się, że czytacie i że byliście moimi fanami do końca. Hahah ;d