Cieluś z czwartku. :> Niestety przez weekend u koninki nie byłam i najszybciej będę mogła teraz dopiero w piątek/sobotę. Wiele zawdzięczam kochanej Rózi, która mnie chyba nienawidzi i dwa razy wysadziła z siodła w pięknym stylu. :D Nie wiem, o co jej poszło, bo wcześniej największym problemem na niej było utrzymanie kłusa. A tu takie rzeczy. Ładnie, ładnie. xd W każdym bądź razie mam obolały kark, prawą rękę, a wczoraj zaczął się odzywać też kręgosłup.
Wtorkowy trening też odapada i jestem zła. Genialnie mi się ostatnio jeździło mimo faktu, ze Eleazar przypomniał sobie, że jest łogrem i strasznie chciał się wykazać. xd Ale za to zaczęłam skakać coś wyższego niż kopertki do kolan! Jeszcze trochę i mi się to spodoba chyba. :P
Do wakacji już tylko 46 dni.