Cholera. Nie miałam kiedy się rozchorować, tylko teraz. -.- Makabra jakaś. Cały dzień albo śpię, albo chodzę półprzytomna. Bomba. Mimo wszystko jutro jadę do Cielęcia zakonserwować kopytka. xd Jest coraz lepiej, nie ma wielkiej tragedii, ale nie jest też dobrze. Bardziej martwi mnie fakt, że śnieg zastąpiony został błotem, co raczej nie sprzyja Cielakowym kopytom.
Przez te dwa dni nie zrobilam NIC, przez co mam małe wyrzuty sumienia. Powinnam się uczyć. A przynajmniej czytać 'Lalkę'. xd Z drugiej strony - mam ferie, w końcu, no!