Wściekły kobył jeszcze z wakacji. :)
Dzisiaj teren, a właściwie spacer i kurczę, ależ fajnie było! :D :D :D Rewelacyjna pogoda, kobyła wyjątkowo ogarnięta, a i nową drogę odkryłyśmy. :) Super, super, super. Jeżeli pogoda pozwoli to za tydzień wybieramy się do mnie i to już będzie dłuższa wyprawa. :)
Z kolei na ujeżdżalni było jeszcze lepiej. :D Jako osoba siedząca na górze, stwierdzam, ze było genialnie - ciekawe jak to z dołu wyglądało. Cielę machnęło raz taką łopatkę (okej, coś na kształt łopatki), że cały czas sie zastanawiam, jak to możliwe i czy przypadkiem mi się to nie śniło... :) Siadłam też na chwilę na Kropę i jestem przerażona tym, co za chwilę napiszę, ale było całkiem dobrze.
Kowal w końcu do nas trafił i mamy psiukacz na pękające strzałki. U Bójki jest masakra, ale podobnoż tenże psiukacz działa cuda - rok temu rzeczywiście działał.
Mały Brzydal prawie nie wariował przy rozczyszczaniu, a i na lonży było całkiem spokojnie.
Potrzebuję czegoś (smaru, oliwy czy łotewer), coby mi siodło i puśliska tak nie skrzypiały, bo to jest nie do wytrzymania. -.-
+ponad 10cm włosów mniej. I tak mi... lekko. :D :D :D