Bójka trzy lata temu i to chyba było nasze pierwsze spotkanie. Tak mi się wydaje przynajmniej. :)
Wczoraj Cielak strasznie. -.- Kobył zmienił aspiracje życiowe i z konia-skoczka zmienił profesję na seryjnego mordercę. Zaczęła ode mnie. Ot tak, dla nabrania wprawy. Wszystko było okej, no w duuużym przybliżeniu okej, ale najlepsze zaczęło się przy galopach. Latała jak durna, byle szybciej. Brakowało tylko tego, zeby od ścian się zaczęła odbijać. Makabra jakaś. Ale i tak jest kochana i najpiękniejsza na świecie i PRAWIE najmądrzejsza (pozdrawiam Cię, Kasiu :D ).
Zmieniłam zdanie. Plan jest straszny, nie mam kiedy jeździć do konia, ale w soboty jestem u kobyły cały dzień. :D W tę sobotę może w teren pojedziemy.
'Świętoszek' leży na biurku i krzyczy 'bierz mnie!', ale niech sie w cztery litery pocałuje. Mi się tak strasznie nie chce... Nic to. Będę improwizowała. W końcu raz już go czytałam. Było to wprawdzie dwa miesiące temu jakoś o pierwszej w nocy i kompletnie nic nie pamiętam, ale co tam. Będzie dobrze. :D