Nigdy nie bywała sama. Podczas spacerów samotność trzymała ją za rękę. Słuchając muzyki to samotność stojąc tuż za nią szeptała do jej ucha kolejne słowa.
I gdy zimowego dnia niebo robiło się błękitne, słońce odbijało się od śnieżnych połaci decydowała się zostać w łóżku - oddychając samotnością. Ewentualnie, zakładała długi płaszcz, owijała szyje chustą, później grubym szalem by na końcu wdziać czapkę i rękawiczki. Chcąc uchronić się od bieli prawdy zasłaniała oczy ciemnymi okularami.
But i love when you come over to the house
I love it when you come 'round to my house