Gabrielle.
Chodziłam bez celu po lesie zastanawiając się kiedy skończą. Przed oczami miałam obraz Dylana. Był przystojny i pociągający. To na pewno. Dlaczego tak bardzo utkwił mi w głowie?? Nie mogłaam tego zrozumieć. Musiałam skupić się na Nathanielu i na tym że za trzy dni jest szkoła. To powinno być dla mnie najważniejsze. Ale w głowie wciąż chodziłam i trzecia rzecz. Niebo powoli przybierało barwy czerwieni, pomarańczu, fioletu i różu. Słońce powoli zachodziło. Pora wracać nim się ściemni - pomyślałam ale nie ruszyłam się z miejsca. Nie chciałam. Póki Dylan rozmawia z Nathanielem. Przerażało mnie troche to spojrzenie. A jednocześnie sprawiało przyjemnośći... W końcu zdecydowałam się wrócić do namiotu by pomóc Nathanowi sprzątnąć szystko i zanieść do samochodu. Byłam taka zamyślona że nie zauważyłam Dylana. Wpadłam na niego. Spojrzałam na niego. Był wyższy. Umięśniony, z bliska widać to było wyraźnie. I te oczy.. Jakby hipnotyzował wzrokiem.
- Przepraszam.. nie chciałam..
Wyszeptałam i odsunęłam się speszona. Nie drgnął nawet tylko gapił się na mnie bezczelnie. Przełknęłam śline. Booże, co ja mam zrobić - pomyślałam. Naglep odszedł do mnie i pocałowa mnie w usta. A ja poczułam że się pozpadam. Pocałunek był gorący, lekkie ugryzienie w dolną warge spowodowało że zadrżałam. Topiłam się jak wosk. Westchnęłam a on wunął mi język w usta ale wtedy oprzytomniałam. Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam w góre do namiotu.
*** dalszy ciąg nastąpi..***