Vanessa
Mam na imię Vanessa. Mam 19 lat. Mieszkam w Malibu od urodzenia. Jestem problematycznym dzieckiem. Moja matka jest prawniczką a tata szefem wielkiej firmy modelingowej. Rzadko kiedy jest w domu. Sieć jego firm jest rozłożona na całym świecie. Matka zajęta karierą nie zwraca na mnie uwagi. Mam grupę przyjaciół. Ale najbardziej lubię Tommy'ego i Kate. Zawsze są przy mnie kiedy ich potrzebuję. Problemem jest to że ciągle urządzam imprezy, nadużywam alkoholu i palę. Zdarza się że ćpam. Chodzę do elitarnej szkoły. A raczej tam mieszkam. Rodzice byli za bardzo zajęci więc trafiłam do internatu. Szkoła jest w Los Angeles. Najprościej jest odstawić problem na półkę. Weekendy spędzam w domu, ferie z ojcem w Berlinie a wakacje różnie. Rodzice są tak jakby w separacji. Kiedy mają fazę na kłótnie grożą sobie rozwodem a kiedy jest dobrze ich faza przeradza się że wysyłają mnie na długie wakacje, dają dużo kasy byle bym trzymała się z dala od domu bo oni muszą się sobą nacieszyć. Wtedy wiadomo co robią. Ale to nie pomoze. Bo tata w ciągu roku przeleci wszystkie swoje pracownice. I tak w kółko. A co jeszcze o mnie? Mam psa o imieniu Tody. Rasa labradora. Kiedy jestem w szkole zajmuje się nim moja niania Eliza. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. To nie jest tak że spędzam cały swój wolny czas w szkole. Wracam do domu, posiedzę trochę i wracam do LA. Na szczęście mam swój samochód. Owszem mam własny samochód, pieniądze, swoje konta bankowe i karty. Karty podarunkowe. Markowe ciuchy, co chwilę nowy telefon lub laptop... Nawet mam własną willę nad oceanem i na plaży. Ale co mi po rzeczach materialnych skoro nigdy nie zaznałam miłości. Nigdy nie czułam że mam rodziców. Czuje się po prostu nie potrzebna. Dostawałam pieniądze, prezenty i rodzice myśleli że to sprawę załatwi.. Na początku tak było.. ale problemy zamiast znikać powiększały się.. Okres dojrzewania przechodziłam sama.. Z pomocą opiekunek, pokojówek i kucharek w domu. Bardziej czułam że to służba jest moją rodziną. To oni pomagali mi w zadaniach, nauce i w załamaniach po kolejnych chłopakach. To właśnie oni podsuwali mi lody czekoladowe po każdym zerwaniu z chłopakiem. Wszystko zaczęło się tego cholernego dnia kiedy postanowiłam urządzić imprezę..
Tym razem zignorowałam zakaz rodziców. Mieli fazę na godzenie się wiec wyjechali na miesiąc na Florydę. Miała zająć się mną Eliza. Ale w wolnym przekładzie poszła do chłopaka a ja miałam dom dla siebie. Zaprosiłam znajomych. Ubrałam skąpą, granatową sukienkę i wysokie szpilki. Włożyłam łańcuszek z łezką. Ułożyłam włosy. Najbliżsi przyjaciele przyszli mi pomóc. Oczywiście jedzenie zamówiłam przez internet. Przyszło przed czasem. Impreza miała zacząć się o 22. (..)
Jak zwykle trochę wypiłam. Dobrze się bawiłam. Impreza nad basenem to był dobry pomysł. Wszyscy uczestnicy dobrze się bawili. Tym razem trochę przesadziłam z alkoholem. Chociaż obiecałam sobie że w końcu skończę z tym stylem życia jakie prowadzę. (..)
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam że jestem w swojej sypialni. Ściany miały odcień czerni i granatu. Poczułam na sobie ciężar męskiego ciała. Zapach męskich perfum unosił się wokoło. Zobaczyłam że na mnie leży chłopak. Byliśmy nadzy. Czuła jak szczupłe palce muskają moje ciało. Poruszyłam się. Słodkie i mięciutkie wargi całowały moją szyję i piersi. Co jest do cholery?! Nie przypominałam sobie żebym z kimkolwiek teraz chodziła a co dopiero sypiała. Poruszyłam się ponownie zamroczona alkoholem. Chłopak spojrzał na mnie.
- Kim jesteś ?
Spytałam łagodnie.
****
jak wam się podoba pierwsza część?