


Kiedy to się stało, że piosenki, które niegdyś budziły we mnie jakieś [wnioskując z notatek na blogu, całkiem silne] emocje dziś są dla mnie całkiem obce, zupełnie jakbym słyszała je po raz pierwszy?
Po raz kolejny wracam do pradawnych czasów, kiedy słowa wylewaly się moimi palcami wprost na ekran monitora, kiedy chciałam powiedzieć wszystko i miałam tak okropnie dużo do powiedzenia, nawet jeśli były to rzeczy zupełnie bzdurne i od zawsze uważane przeze mnie za kompletny bełkot. Brakuje mi wylewności i chęci przekazania światu swej frustracji, bo w tym wszystkim co teraz czuje, na razie dominuje myśl iż może wolałam być samotna, sfrustrowana i zła na świat, ale we własnych oczach byłam jakaś i nie potrzebowałam kolorowych włosów, żeby być kolorowa - teraz kolory ze mnie spłynęły szybciej, niż wypłukuje sie moja ruda farba do włosów, a gdyby nie ona, zostałabym szarą plamą na tle innych szarych plam. Jakby nie patrzeć też jest w tym jakieś uczucie - uczucie nijakości. Próbować od nowa? Zmienić kolor włosów na taki, który nosiłam większość życia i mimo to starać się wyglądać jak człowiek podczas kolejnych godzin pracy w sztucznie oświetlonym laboratorium? Szukać kolorów gdzieś między warstwami świadomości? Szukać nowych inspiracji? Nowej muzyki? Nowych bodźców?
Chętnie wróciłabym na dłuższą chwilę do Wrocławia, albo jeszcze lepiej - do Opola, by poczuć, czy to rzeczywiście tego mi brakuje, czy te miejsca i ci ludzie faktycznie byli [są] integralną częścią mnie i im dłużej jestem tak daleko od tego wszystkiego tym bardziej tracę siebie w sobie..
Nowa płyta Reginy Spektor jest mi tak bliska, jakby była jej starą płytą, którą kocham od tylu lat i co dziwne, całkiem nowe piosenki przywolały stare wspomnienia, zupełnie jakby były z nimi powiązane niezależnie od dzielącego je czasu. Mam okropny chaos w głowie, nic się pod tym względem nie zmieniło, nie uleczyłam się z bycia sobą mimo, że sobą coraz bardziej być przestaję. Nawet kiedy patrzę na zdjęcia wydaje mi się, że oglądam fotobloga obcej osoby.. gdybym nie poznawała siebie w czytanych wpisach, pewnie sama bym uwierzyła, że ten blog nie nalezy do mnie. Ale moje wpisy poznam zawsze, nawet wtedy, kiedy przestanę poznawać własne spojrzenie.