Potrzebuję kopa.
Z każdą chwilą. Z każdym krokiem. Z każdym mgnieniem oka.
Wzruszenia.
Inaczej nie ma nic.
Jednych napędza złość, innych adrenalina, sex albo zwykły fakt, że trzeba iść do przodu. A w moich żyłach płyną wzruszenia, prostozawiłą stromizną, do góry, do wspaniałej wielkiej pompy, jaką jest serce.
Od wczoraj chodzę jak cholerny roztrzepaniec. Jestem w trakcie szukania przyczyny owego faktu. Jak do tej pory ucierpieli na tym domownicy (spalony garnek, niedogotowany makaron i obiad z grudkami... no to smacznego ;)) i moje buty (przestało mnie interesować to co mam pod nogami, nawet jezeli jest to błoto po kostki).
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika setarah.