Są takie wieczory, w których uświadamiamy sobie, że tak naprawdę nic nie mamy. Zastanawiamy się, co musimy zrobić, żeby to zmienić. Postanawiamy mnóstwo rzeczy. Ale tak naprawdę, to są tylko puste słowa wypowiedziane w chwili słabości. Poranek jest już lepszy i zapominamy o tym, jak cierpieliśmy dnia poprzedniego.
"ile razy mogę słuchać, mogę słuchać o tym że
ktoś tam miał dobre chęci, ale nie udało się
bo w końcu zaczyna nurtować mnie pytanie
czy to są dobre chęci, czy też tanie gadanie"
Pamiętajcie! Zmija zostawia trzy kropki, a nie dwie, a jeśli na Waszej skórze pojawia się ślad w kształce ryjka świni (taki wypukły), ręka Wam drętwieje i swędzi (piecze/gryzie/boli), to nie musiscie się martwić, bo widocznie tylko nadepnęliście jakiemuś pajączkowi na nóżkę :) Aaaa! I nie dzwońcie do mamy, mamy koleżanki (etc.) bo tylko wywołacie powszechną panikę :P
Najlepszą porą na spacer jest "w tym momencie". Tak więc sayonara, cześć i pa!
(deszczem się nie przejmuję, przechodzę swego rodzaju katharsis)