Ogólnie rzezc biorąc, to mam przekichane teraz na uczelni :O Kolos za kolosem, pierwszy semestr mnie goni, bo do końca marca coraz mniej czasu, natomiast ja walczę z coraz większym lenistwem. Ciężko to widzę. A wolny czas przeznaczam na pracę. I kiedy tu się uczyć?
Ile zjedliście dziś pączków? Ja dokładnie pół, bo to jest chyba jeden z niewielu słodyczy, których baaaardzo nie lubię. Ale za to chrust mogłabym jeść całymi talerzami. I tak oto zbliżamy się do ostatków, a ja ciągle siedzę w domu. Może uda się chociaż wyrwać z domu we wtorek :]
A w piątek Grubson!! :D:D
Czasem sobie myślę, jak błędną opinię mają o mnie ludzie. To jak się zachowuję na codzień nie odzwierciedla tego, jaka jestem naprawdę. I tak oto przyklejają mi łatki, szufladkują, przez co czasem nie chcą mnie poznać. Nie powiem, że ja również jestem bez winy. Sama się nie raz przekonuję, jak rzeczywistość różni się od stereotypów. Szkoda, że nie potrafimy walczyć z tym ocenianiem, czasem wystarczy komuś poświęcić troszkę więcej czasu, a okazuje się być wspaniałym człowiekiem.
W ten sposób nikt nie wie, co uwielbiam robić, o czym rozmyślam każdego wieczoru, co mnie najbardziej cieszy w życiu, jaka potrafię być naprawdę. Może też dlatego, że ciężko się rozmawia o uczuciach i trudno je ujawnić, nawet komuś bliskiemu. Bo nie każdy potrafi zroumieć naturę innego człowieka.
Z innej beczki:
w zeszłym tygodniu czytając horoskop śmiałam się, bo bylo w nim, że ktoś z sylwestra zaprosi mnie na spotkanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy się spełnił :P Szkoda tylko, że nie o tą osobę mi chodziło.
Prawda wyszła na jaw. Dowiedziałyśmy się dziś, od naszego szanownego kolegi, że nasze tyłki są oglądane minimum cztrey razy dziennie. Trzeba będzie je ocenzurować!! :)
Mówią: o szczęście trzeba walczyć.
Jak, skoro skończyła mi się amunicja?!