Jej szerokie, pełne źrenice wbite w moje oczy, których konstytucji nie pamiętam. Oczy podejrzliwe i niepewne lecz chcące. Zapach unoszący się w powietrzu, słodki i przyjemny, zniewalający. Pośród gęstwiny włosów czuję się jak dziecko, radosne i czerpiące przyjemność z zabawy. Zaplątany w dotyk, w bliskość, z rękoma na żebrach, jakbym się poddawał wirującej chwili. Jakbym trzymał w ramionach kwiat, którego delikatnej korony nie chcę uszkodzić. Widzę tylko wpatrzone oczy, to chwile za którymi wiecznie będę tęsknił.
Wszyscy musimy, chcąc uczynić rzeczywistość znośną, utrzymać w sobie kilka drobnych szaleństw.