Dryfowałem po tym nędznym świecie na dwóch bardzo wytrzymałych deskach kawałek czasu, dopóki nie dopadło mnie uczucie zimna, byłem jabłkiem. Nastała sroga zima, jako kwiat doskonały trwałem wierząc, że jestem jedynym owocem i mam władzę nad drzewem. Z niepojętej przyczyny zostałem oszukany, wylądowałem na ziemi, mokrej, przepoconej i ograniczonej płaczem nieba. Chwila z którą zacząłem walkę o przetrwanie nazwę potopem, adekwatnie do następujących uczuć.
Nie mogłem się nazywać, więc puszczono pogłoskę, że jestem brakiem, jako brak bawiłem się do upadłego, czytałem kołując litery, które miały nienastąpić i wierzyłem w materialne rzeczy i ich dobro. Doszedłem do cudownego momentu w którym całkowicie zapomniałem o smutnej przeszłości poznania i utraty. Tańczyłem z innymi i sam byłem innym wśród wielu innych, czekał mnie wspaniały los. Zbieralem takie owoce jakim niegdyś sam byłem, pielęgnowałem je wierząc, że ich przyszłość zależy ode mnie, wtedy poczułem wyższość własnego istnienia. W rok po mojej żegludze wydarzyło się jeszcze coś, o czym chyba warto wspomnieć, to było miękkiej natury, spędzałem tam całe poranki i widziałem niebo jakby kątomierz padał na dziewięćdziesiątym stopniu do horyzontu, niestety nie wiem nic więcej. Pojawiła się dusza bardzo pokrewna, zachwyciła mnie, pokazywała naturę, łapała do pudełeczka i przelewała na papier, dostałem pierwszy wehikuł. Nigdy nie dowiedziałem się co trzymała w swojej siatce, później odegrała ważną rolę w moim życiu, wcześniej też, ale o tym już wiecie i zostawię to na następny dzień. Miałem album pełen postaci, zielona okładka i skórzana tapicerka ochraniała czarne karty wspomnień, lubiłem to. Pociąg, szum fal, bardziej podatni ludzie, parasole w posiłkach, to smaki mojej przeszłości. Później, to jest jakiś okres, burzliwy i niedocaniany minął, a ja po raz pierwszy posmakowałem francuskiego. List za listem, dobro i zło i takie tam uprzyjemniały czas składany w ofierze duszy. Długi okres był naprawdę pusty, niczego nie wiedziałem o absolutnym pięknie, więc nie dostrzegałem wartościowych struktur budujących świat. Czekałem na następny dzień nie wnosząc niczego do tych, które upływały, nie nauczyłem się wiele, poznałem tylko niektóre chłonne mózgi kształtujące moją osobowość.