zatopię wszystkie smutki w głodówce. jednodniowej.
muszę zacząć planować sobie co zjem w danym dniu inaczej się nie łapię... dzisiaj: dwie bułki z szynką, żółtym serem, sałatą, dwie bułki czosnkowe, skitllesy i to wszystko. mam zakwasy po wczorajszym skakaniu wzwyż na wf więc musze poćwiczyć, porozciągać się bo jestem zastana jak kamień.
Ogólnie jestem załamana. Wszyscy wkoło kogoś mają, ja sama jak palec. Miałam dzisiaj iśc do przyjaciółki, ok, miałam po nią wyjsc bo ofc wracała od chłopaka, kiedy spóźniała się już 15 minut i zadzwoniłam do niej i powiedziała, że już wychodzi to się wkurzyłam i nie poszłam do niej. Oczywiście siedziała u niego za długo a mnie zlała, miałyśmy jechac do galerii-nie bo siedziała u niego. Stwierdziłam, że idę do drugiej przyjaciółki i na fajke, dzwonie po nią-siedzi u niej jej chłopak, no ale wyszli. Znowu czułam sie jak piąte koło u wozu. Dziękuję dobranoc, jestem beznadziejna.
Życzę wam powodzenia, na pewno jesteście cudowne i dacie radę :*
i proszę was o odrobinę wsparcia..