Więc powitał nas piździernik.
Pogoda jest cholernie dobijająca , co również ja przeżywam. Nie mam humoru, wieczne "obrąchanie" na świat. jest 23;55 , a ja licze wspołrzedne punktów działek po ich podziale. Zazdroszczę ludziom, którzy po powrocie do domu siadają od razu do książęk. Jako osoba cięzko pracująca na wlasne utrzymanie, muszę liczyć się z codziennym gotowaniem obiadów, praniem, sprzataniem, obrabianiem bliźniaków.
Wrzesień ? Byłam nim wykończona. Jestem. W zasadzie jest ciężej niżeli myślałam, chociaż próbuje dawać z siebie zawsze stro procent. Nie znam pojecia "weekend". Wiecznie coś. Cieżko, naprawdę nie sądziłam ze dostane od życia aż tak po dupie.
Pozdrawiam.