Buka
Masz 37 powodów by się zabić
37 worków, a w środku cannabis
Od wtorku do wtorku tak mija ci tydzień
37 wątków w komiksie zwanym życie.
Potem nie wiem o co chodzi, ale wychodzi to okej.
A sąsiad nie ma pracy, generalnie jest sępem
I gdyby nie był śmiercią, to bym go zabił śrubokrętem!.
Siemano, to miasto fatum 37. ulica
Daj mi ten beat synek, a ja pokażę ci jak z tym płynę.
What the fuck tak mota, fakt to Bedoka, jaka wtopa.
Bo ja jestem alkoholem, którym się upijasz
Jak amfetamina robię tobie w głowie miraż
Zmieniam nastroje i klimat, i nie możesz mnie powstrzymać
Uzależniam cię na dobre, może lepiej nie zaczynać.
Jestem jak twarde narkotyki totalnie w rytm muzyki.
Musisz żyć tu, a wisi czas na stryczku i milczy.
Tu gdzie krzyczy beton, typy rozbite fetom i ty
Widzisz to poniekąd, gdyby odejść stąd daleko.
Dzisiaj nie widzę problemów, gubię się już w litrach.
Musisz tutaj żyć, a każdy moment to pułapka
Każda chwila to matnia zaplątana w biały kaftan.
Sam na sam z betonem i muzyka na słuchawkach.
Jesteśmy wolni?! Proszę cię, przestań pierdolić!
Opowiem ci story, o tym jaki świat jest chory
Parę zwrotek mnie wybroni zanim będzie po nim.
Tu nie ma granic, nieboskłon wybucha nad nami
Wchodzę w gąszcz z literami aby dotknąć Walhalli.
Czas na zmiany, to jak dynamit eksploduje w tobie
Twarzą w twarz z problemami i pięściami na betonie.
I bierz to chłopaku, weź pierdol to fatum.
Żył na chujowej dzielni, uzależnił się zbyt szybko
Banalne, nie? Jak kreski z fifką, wóda i piwko.
Nie szampan, nie dziwki, nie koks skurwysynu
Tylko zwrotki do bitów i true love do tych rymów.
True love - R.A.P. - pierwsi będą ostatni.
Siemasz ziom, sorry że piszę po takim czasie
Ale wiesz jak z czasem jest, zapierdalam na taśmie.
Mam wyjebane w armię, mogę od tego zacząć
Bo wyrażam się wulgarnie i nie staję na baczność.