Po obejrzeniu kolejnego thrillera, tym razem o szumnej nazwie The Hitcher [ Autostopowicz ] wyniosłem jedną myśl. Była taka scena gdzie dziewczyna celuje "krejzi mordercy" pistoletem w głowę, gdy ten kontroluję TIR-a, pomiędzy którym chłopak owej dzierlatki jest przywiązany do przyczepy [ się znaczy, TIR pojedzie chłopaka rozerwie ]. Dziewczyna jest gotowa zastrzelić zabójcę, lecz po puszczeniu pedałów pojazd " skoczy " rozrywając jej lawerboja. I tu pojawia się dylemat co zrobić ? Dziewczyna nie jest w stanie się przemóc, aby go zastrzelić w następstwie czego jej przydupas zostaje rozerwany na pół przy wielkim akompaniamencie krwi i flaków. I tutaj znając siebie powinno mnie to poruszyć, czy coś. A tutaj ledwie wiaterek uczuć, uświadomiłem sobie wtedy jedną rzecz, gdyby zamienić miejscami chłopaka i dziewczynę i skazać ją na ten los to moja reakcja byłaby zdecydowanie intensywniejsza. Niby płeć jest nieważna, ważne jest odejście ludzkiego istnienia. Bynajmniej nie chodziłoby mi tutaj w pełni o jej śmierć, a bardziej to co będzie czuł ten jej przydupas po jej nieodwracalnej stracie, może po prostu bardziej rozumiem sposób myślenia faceta i jestem w stanie pojąć jak on mógłby się czuć w takim momencie..... Napisałbym coś dłuższego, ale idę do ciut innego świata, do Futuramy, takiego "gorszego" dziecka Groenninga, tak nazywają Futuramę, gorszym dzieckiem, dla nich Simpsonowie są lepsi. Przyznaję się bez bicia, że z Simpsonów oglądałem ok. 4 sezony, mogę stwierdzić, że to naprawdę fajny serial, ale nie ma " TEGO CZEGOŚ " co ma Futurama. Obecnie jestem szczęśliwym posiadaczem całego zbioru Futuramy [ 5 sezonów ] i dla mnie to nie jest zwykły serial, to jest coś kultowego coś z czym sam się po części utożsamiam. Najpierw Futurama urzekła mnie swym poczuciem humoru, oryginalnością, a 5-ty sezon urzekł mnie swym.... smutkiem, melancholią ? Zresztą..... to trzeba obejrzeć, wielo wielokrotnie