Widok mnie i Mańka dzień po imprezie... czizas jak pół dupy zza krzaka. Ale po kolei, zwaliłem się z wyra dosyć wcześnie rano, albowiem miałem dosyć ciągłego kradnięcia mi koca przez Mańka, wstałem i okrężnymi ruchami udałem się do toalety w celu nr. 1. Popatrzyłem się na to bojowisko zwane inaczej łóżkiem i postanowiłem nie kłaść się ponownie (...). Gorącą wodę wlałem do butelki po Coca-Coli, tak chyba czasami jednak pić alkohol niż Colę, mniej niszczy organizm. Butelka skręcała się z bólu od gorąca, następnie dodałem dużo cukru do butelki i porządnie to wymieszałem. Pod koniec dolałem zimnej wody, aby móc delektować się paskudnym smakiem słodko-syfiastej wody, w sumie to rypało mnie to, mogłem pić prawie wszystko byle aby ta nieustanna suchota ustała (...). Maniek się obudził, cały zziębniety odprowadziłem go na autobus, po drodze zrobiłem to właśnie zdjęcie, po dotarciu na przystanek Maniek zapraszał mnie do siebie, ale pomimo tego, że organizm nakazywał iść do niego [ bo tam było ciepło i picie] to mózg wziął górę i zostałem na pięknej dzielnicy Lublina o szumnej nazwie Dziesiąta. Założyłem słuchawki na uszy, aby posłuchać muzyki, tak naprawdę to działała tylko jedna słuchawka, więc użyłem tylko tej działającej, w sumie ciekawe czemu nie wsadziłem sobie obu do uszu, no bo taki dziwnie człowiek wygląda z jedną słuchawką w uchu, ale w sumie to mnie rypało na dwa boki więc działałem wg. swojej woli (...).
No całkiem długa historyjka, tzn. dla niektórych długa, dla niektórych krótka to zależy. Eniłej wszystkie postacie i wydarzenia są w tej opowieści jak najprawdziwsze. Hmmm chyba przez prowadzenie photobloga uodporniłem swój umysł na głębokie przemyślenia i nie działają już one tak na mnie jak kiedyś. Chyba zrobię z mojego pb coś bardziej na luzie bo w końcu ILEŻ MOŻNA pisać o prawie jednym i tym samym ?