Nie, dzisiaj nie mam ochoty na seks. Chcę wypić wino i uczcić to, że czytasz mi w myślach, cieszyć się z tego, że może jestem parę kroków do przodu, ale mam nadzieję, że do mnie dobiegniesz, chcę wiedzieć, co Chet Faker ma mi do powiedzenia, chcę, żebyś wiedział jak bardzo potrzebne mi twoje wyraźne poczucie rzeczywistości i że sprawiasz, że gdybym mogła, na pewno bym mruczała.
Cała krzyczę, mam potrzebę wprowadzania zmian. W końcu uświadomiłam sobie, że gra nie jest warta świeczki i trzeba dostosować się do standardów społeczeństwa przynajmniej w pewnym stopniu, jeśli nie chce się być bytem wyklętym. Najśmieszniejsze jest to, że osobiście nadal mnie to nie obchodzi, ale tu nie chodzi o mnie. Nie mogę myśleć o tym w kategoriach osobistych, bo dobrze mi jest być sobą, dobrze mi z moją autodestrukcją. Ale tu chodzi o tą grupkę ludzi, którzy mnie ukształtowali i starają się mnie naprawiać. Jestem im to winna. Więc nakładam grzecznie płaszczyk pozorów, od dzisiaj jestem tworem waszych umysłów, dobranoc, macham białą flagą z lekko wymuszonym uśmiechem na twarzy.
"Dwie osoby pojmują tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się wątpliwość, czy to istotnie ta sama sytuacja. Mnie, jednej i tej samej osobie, zdarza się pojmować jedną i tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się pytanie, czy chodzi o tę samą osobę."