działkowo-baśniowa szczecińska dzicz dziadkowa.
dałam radę. 2 dni...
to chore. słabo mi.
piszę technikowo-metodykowo bo termin depcze po piętach. pisze pisze pisze... wpisy nie zebrane. indeks nie oddany. domkumenty z mostu w sinej dali. w czwartek poznański rozbój w dziakanacie.
gdyby zechcieli zostawić mnie samą, schowałabym się tam i czytała, czytała, czytała aż bym sie nie zaczytała na śmierć. a śliwki same spadałyby na otwartą książkę.
to dziwne, ale nie tęsknie. nie rozumiem, ale nie crepię.
11:51 edit
zmieniłam zdanie... tęsknie.
Tox, wiesz, że bardzo chce cię odwiedzić, prawda? I mam nadzieje, że jesteś "grzeczna" :)