jak lalka tańczę na sznurze
jak świat dookoła się kręci
jakkolwiek nie mogę już dłużej
mój sznur mnie kusi i nęci
jak lalka rzucona przez dziecko
gdy gaśnie potrzeba zabawy
ja tańczę i macham nogami
wokół życiowej tej wrzawy
jak lalka pośród kłopotów
i zbytków dnia codziennego
ja duszę się płaczę łzą krwawą
i nikt nie zapyta dlaczego
jak lalka wyciągam swe dłonie
na ile dadzą mi sznurki
jak lalka w koszu zabawek
miast oczu szklane mam kulki
jak lalka więc chwycę te sznury
oplotę sznurami swą szyje
i skoczę aby zawisnąć
i niebyt swój wreszcie zabije
i szklane oczy zciemnieją
tak jak w ognisku węgielki
i skończę wreszcie swe bóle
i w nicość odrzucę męki
bo gdy tylko nie patrzą
oczy mej opiekunki
to życie ciągle dokoła
wiąże mi nowe sznurki
a gdy już sobie odejdę
prosto w sąd najwyższego
nikt się nie zmartwi, bo lalek
nie pyta się "po co?", "dlaczego?"