lifeline

    Ostatnio byłam w domu załatwić kilka spraw związanych ze zdrowiem i jak zwykle nic z tego nie wyszło, uwielbiam nasz NFZ. Następne starcie przed Wielkanocą. Życzcie mi szczęścia. Będąc te kilka dni w domu zdążyłam się oczywiście zarazić czymś podłym i od wczoraj leżę odłogiem w łóżku. Zapomniałam jak to jest być rzeczywiście chorym. Teraz już wiem czemu tak bardzo nie znoszę chorować... no ale kto lubi?

     Moja przyjaciółka od jakiegoś czasu zmaga się z czymś w rodzaju cyber-bullying'u w serwisie tumblr. Oczywiście poszło o nic. Wiecie, nie chcę być stronnicza, bo nie znam całej sprawy od początku do końca, ale zwyczajnie nie podoba mi się sam fakt, że do mojej kumpeli piszą obcy ludzie nasłani przez osobę z drugiej strony, sama bloggerka wypisuje do niej nieustannie z wyzwiskami w prywatnych wiadomościach pod pretekstem 'zostawienia jej w spokoju', ale jedno wyklucza drugie. Chcesz spokoju? Jest na  to sposób - NIE PISZ. Inna sprawa - nagonka rodem z podstawówki w stylu: "Moi kochani followersi, zniszczmy tę sukę, niech się nauczy! Niech każdy blokuje jej bloga!" czy nieustanne śledzenie jej i powtarzanie nagodnki, kiedy dla świętego spokoju chce zmienić adres bloga. Publiczne groźby "Lepiej zacznij się bać" i inne, ani nie są na poziomie ani nie są zgodne z prawem. Ale to i tak nie najlepsze, bo pani, która robi nagonkę, która wyzywa i miesza z błotem robi z siebie w tym wszystkim OFIARĘ, że to niby ona jest poszkodowana. Opadają mi ręce, bo nie wiem co w takiej sytuacji począć. Ja bym to olała, ale moja przyjaciółka niesamowicie to przeżywa, może ma powody, tym bardziej, że nie wiem wszystkiego..

Co byście zrobili na jej miejscu? Bo naprawdę nie wiem co jej poradzić i jak ją podnieść na duchu...