Chociaż po raz drugi noszę maleńkie serduszko w sobie, to i tak wszystko wydaje się byc mi tak bardzo obce.
Dokładnie cztery lata temu zagryzałam wargi z myślą jak to będzie :
- Czy mała M. będzie żyła? Jak poradzę sobie w wieku 17 lat z chorym dzieciątkiem? Czy razem z ukochanym M. sprostamy takiemu wyzwaniu?
Los chciał inaczej. - Maleństwo zażyło pierwszego haustu powietrza, zapłakało i zasnęło. Bóg wybrał mniejsze zło, dla Niej. Życie przy aparaturach i wiecznych tuaczkach po szpitalach, ośrodkach, przychodniach..
Mam do siebie żal tylko o to, że nigdy Cię nie zobaczyłam. Jedyne co widzę przed oczami to biała trumienka z maleńkim wiankiem.
Dziś spoglądasz na Nas z góry i trzymasz maleńką rączkę na pulsie. Każdego wieczoru modlę się aby i tym razem los nie zabrał Nam kolejnego promyka słońca z nieba.
Od tych wydarzeń za chwilę miną 4 lata. 4 lata bez Ciebie. Kolejna smutna Jesień - może zima okaże się byc nam łaskawsza. Ostatnie dni grudnia, a może początek roku rozjaśni Nasze niebo, a Ty Aniołku miej Nas w swojej opiece.