zaliczylam kolokwium z genetyki medycznej ! jestem niesamowicie szczesliwa. :)
z dieta okej. dziennie jem ok 600-800 kcal. produkty typu owsianka, muesli, kisiel, jogurt. czuje sie lzejsza. znow. chociaz mam wrazenie, ze jedzac tak duzo nigdy nie schudne. od jutra 400 ? Boze, zapomnialam juz jak to jest. boje sie, ze nie potrafie. nie jestem dosc silna. ale musze to zrobic, musze wazyc mniej w srode. nie chce wrocic do domu z waga 46 kg. chce, zeby ktos zauwazyl, ze schudlam. glupie, wiem. w koncu nie odchudzamy sie dla innych, tylko dla siebie. z tym, ze.. w mojej rodzinie zawsze byla rywalizacja jezeli chodzi o wage. nikt nigdy nie powiedzial tego na glos, ale da sie to odczuc. moja siostra wazy 44 kg. gdy dowiedziala sie, ze schudlam 5 kg - zaczela jesc jeszcze mniej. teraz wazy ok. 42 kg. mam motywacje jak widzicie. z reszta.. musze zmiescic sie w 2 pary nowych spodni, ktore czekaja na mnie w domu. no i .. chce widziec zawistne spojrzenia dawnych kolezanek, gdy bede stala przy barze zamawiajac piwo. ;)
w srode wazenie. ma byc znow 45,5 kg. jesli nie uda mi sie tego osiagnac, to mam juz zaplanowana dla siebie kare. a mianowicie. widzialam w Tesco bulki pelnoziarniste z lososiem (uwielbiam!). planuje kupic sobie jedna taka na droge powrotna do domu. jezeli nie schudne to zegnaj kanapeczko. bede w podrozy 9 godzin, bez jedzenia. cos za cos.
a tymczasem spadam chilloutowac z chorobami jednogenowymi i butelka Heinekena. wiem, nie powinnam. ale piwa nie moglam sobie odmowic. dzisiaj juz nic nie zjem, because of that. indeed.
Nero - Crush on you