Jestem hipokrytką.
Jeszcze niedawno twierdziłam, że początek jest tylko jeden, a dziś... znów kolejny raz próbuję zacząć wszystko od nowa. Jednak od czasu napisania tamtej nogi, znów coś do mnie doszło. Ludzie to nie roboty. Mamy prawo do tego, aby szukać własnych dróg, popełniać mnóstwo błędów, mylić się i błądzić, aby potem próbować zrzucić brud starych win.
Dzisiaj 21 marca. Jedni topili Marzannę, drudzy byli na wagarach - a ja ostatni raz pokazałam, że byłam słaba.
Od jutra, przepraszam, od teraz, będę silna. Ale nie tylko silna. Będę wierzyła w siebie i żyła zgodnie ze sobą. Nie chcę już sobą tak gardzić. Nie chcę, żeby moje ciało i dusza były tak odległe od siebie. Chcę, żeby tworzyły prawdziwą mnie. Nie będę pracować tylko nad ciałem. To nie ma sensu. Nawet jeśli ono będzie wspaniałe, a moje samopoczucie do dupy, nigdy nie poczuję się piękna. Nie chcę tego. Chcę być piękna i na zewnątrz, i w środku. To trudne, wiem. Ale postaram się chociaż trochę zbliżyć się do osiągnięcia harmonii. Nie perfekcji. Harmonii.
Uwielbiam Was, wiecie? Dziękuję.