20 październik 2008 r
8 miesięcy razem...nie jeden powiedział by że to jest nic.co to 8 miesięcy...otóż dla mnie to wiele. Tysiące chwil tak pięknych, morze wspólnych łez,
czas w kolorze pomarańczy,te 1025 trylionów niutonów energii pozytywnej,obecność dwudziesto cztero godzinna, na wyłączność,te 12 sekund co w pamięć zachodzi co najmniej na zawsze,uczucie że mam Go w sobie, masa uścisków czułych, tych z oderwanymi od ziemi stopami...pełno impulsów, wspólnych myśli, telepatia...
Czasami mam takie chwile że oddałabym wiele by wrócić do momentów sprzed kilku miesięcy...wtedy nie doceniało się tego..wtedy codziennie był, miało się tyle możliwości..teraz pozostał we wspomnieniach...chce na nowo poczuć go...zaciągnąć się, naćpać...
Na razie wciąż i niezmiennie jesień mam w sercu i w głowie...za oknem też ją mam...zawsze uważałam że jest piękna..te liście odbite na chodnikach..lubię to takkk...lubię patrzeć na pornograficzne, jesiennie nagie drzewa namiętnie dotykane przez wiatr. Ulotna miłość zamknięta w powietrzu. W czasie burzy wcielać się w postać bez parasola pijąca deszcz. Zapadać się w miliony poduszek mojej wyobraźni. Zapadać się i nie wracać przez jakiś czas. Listy, te nieoczekiwane, niespodziewane. Momenty niezwyklej czystości umysłu, zazwyczaj podczas wschodu słońca. Obserwować ludzi i zastanawiać się jaka maja barwę głosu. Jeść truskawki z piachem i liście lipy z sola. Lubie Lubić...to jeszcze nie kochanie, a już nie obojętność...tak kojarzy mi się jesień...
lecz przeżywana samotnie podcina skrzydła...sprawia że jest jeszcze gorzej..
marudna jestem...nie lubię takich ludzi, którzy tylko narzekają, użalają się, płaczą po nocach...staram się nie okazywać tego, nie otwierać się aż tak bardzo przed innymi bo wiem jak to może zniechęcić...
tyle na teraz...
....bo ma dwie dłonie, i dziesięć palców. zawsze możemy zapleść się na śmierć....
http://pl.youtube.com/watch?v=EqWEkam9H4w -powodują że latam...