Pierwsza z serii 'Wielki Okular'. Kto chętny wziąć udział w castingu na dobrego męża dla me ? Chociaż ja już go mam ;-) Coś mi dzisiaj nie poszło to pokazanie siebie przed jego postacią prawdziwego drania. Nie lubię jak nie wychodzi i jak nie kochamy siebie nawzajem. Dusze się! Od środka. Zakłopotałam się i za bardzo wciągnęłam w to pogrywanie. W tą jakże prostą ale niezręczną grę. Uciekniemy gdzieś daleko i pozjadamy wszystkie rozumy. Będą nam zazdrościć. Będą na nas patrzeć. Schowamy się pod schodami i powiemy sobie jak mało dla siebie znaczymy. Będą to pierwsze i ostatnie nasze słowa współczucia. Ale czyż pozory nie mylą? Wcale! Wcale! Powoli i spokojnie ... Wdech i wydech ... Nie przyspieszaj oddechu .. Nie szarp się ... Nie budź w sobie tych myśli. I jeszcze raz ... Wdech ... Wydech ... Wdech ... Ciiii ...
*
[i]'Łzy! Łzy! Łzy!
W nocy, w samotności - łzy.
Spadające na biały brzeg, wessane przez piach.
Łzy - ani jednej gwiazdy - ciemność i opuszczenie.
Łzy z wilgotnych oczu osłoniętej twarzy;
Kim jest ta zjawa, ten kształt w ciemności, w łzach?
Bezkształtna postać, zgięta, przykucnięta na piachu,
Szlochająca, lejąca w cierpieniu łzy, dławiąca się
dzikim płaczem?
O burzo wcielona, wznosząca się, pędząca szybkimi
krokami wdłuż brzegu!
O dzika, posępna, nocna nawałnico, rzygająca wiatrem,
zrozpaczona!
O cieniu tak stateczny, przyzwoity za dnia, ze spokojną
twarzą, wymierzonym krokiem!
Nocą w oddaleniu - gdy uciekasz tam, gdzie nikt nie
patrzy - o, wtedy przerwane tamy oceanu
Łez, łez, łez!'[/i]
[b]Whitman Walt - Łzy[/b]