Gdybym tak się nie urodził... Czułbym się nieco dziwnie, a tego przecież byśmy nie chcieli.
Tymczasem jednak ja nadal z właściwym sobie spokojem, czujnie (acz cynicznie) obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość. Co jak powszechnie wiadomo, stanowi dla mnie nieustające źródło zadziwienia tudzież niespodzianek. Z ogromną pewnością taką niespodzianką jest gra na stałe w "BM" oraz trzy całusy od Czarnkowskiego fanklubu marchewek i rzodkiewek słodkich jak antonówki z nutellą... Musze przyznać że było to conajmniej bardzo uprzejme.
Oczywiście o tym czy są to niespodzianki przyjemnie czy też nie możnaby dyskutować przez lata świetlne ale mi to nie przeszkadza albowiem stosowanie komunikacji werbalnej jest dla mnie ogromną przyjemnością... lecz tylko wtedy kiedy ja mówie a ktoś inny słucha... albo udaje że słucha... sam już nie wiem... no bo skąd mam wiedzieć np. skąd się wzieli naziści skoro ja nawet nie wiem jak działa otwieracz do konserw...
Słyszałem, że według niektórych ludzi sprawiam wrażenie iż wierzę w Boga? Ludzie... Gdyby tylko Bóg dał mi jakiś jasny znak! Na przykład złożył solidny depozyt w szwajcarskim banku na moje nazwisko bez podatku to pewnie byśmy inaczej rozmawiali. Ale jak narazie dobrze mi tak jak jest... W końcu spełniam marzenia bez żadnej metafizycznej pomocy.
Dzisiejsza notka była dość długa... Po prostu chciałem się wygadać... tyle.
Pójde sobie pomedytować
Ponoć nam - muzykom, to dobrze robi...
aa. sprzedam iPoda za 150zł...