photoblog.pl
Załóż konto

Ponowne odrodzenie

No to jedziemy.

 

Na fotce tajemnicza L., o której wspominałem tutaj kilka razy.

Lasidora Parahybana czyli na nasze Kosmatka Olbrzymia i to będzie ogromne.

Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu bałem się pająków.

 

 

Wyleczyłem się skorpionem.

Tego malucha też miałem już na łapie ale na tyle szybko biegał, że ciężko było zrobić fotkę.

Dzisiaj z uwagi na to, że łapa jebie mi Altacetem wolałem nie ryzykować.

Po co stresować zwierzaka zapachami.

Chociaż przez skórę nie jestem taki pewienm czy by się nie przegryzł.

Jak na swoje rozmiary helicery ma solidne.

Czyli takie krókie coś do czego "porzyczepione" są zęby jadowe.

 

A dlaczego Altacet?

Trzzeba się cofnąć do patrolu z dnia wczorajszego.

 

Dwóch zajebiście agresywnych Panów zaczęło rozrabiać.

No to pewny swego wezwałem wsparcie, żeby już przylecieli na gotowe i wleciałem jak to mam w zwyczaju nie czekając na nikogo co jak się okazało  było bardzo złym pomysłem.

Najpierw gaz a potem zbieramy to co zostało z kaszlaków.

I to był błąd.

 

Jeden już powoli dokańczany kajdankami i zanim zdążyłem go całkowicie unieruchomić drugi jakimś cudem niewiele ale jednak widział.

Zdążyłem się tylko zasłonić i przyjąć tak potężną bombę na przedramie że aż mi się biało zrobiło.

To było na tyle szybkie, że nie jestem w stanie przytoczyć w jaki sposób udało mi się zwiększyć dystans.

Pierwsza myśl, jaką pamiętam "Kurwa zabiję gościa.".

I w tym momencie nadnercza darły mordę "My też, my też!".

Dostałem kolejne trafienie połączone ze strzałem z adrenaliny, które skutkowało pierwotnie paraliżującym bólem w ich okolicach.

A, że na fizyczny ból reaguję jak reaguję to z jegomościa nie zostało za dużo.

 

Przyjechało wsparcie i to dość sprawnie.

A potwór zjazd.

Adrenalina puściła.

Osłabienie.

Biały obraz.

I coś mi łapa nie działa.

Trochę tam zaczęło puchnąć więc pierwsze co to kurwa złamane.

Od razu procedura.

Informacja osó wyznaczonych, wezwanie ZRM już przez niebieskich i jazda na prześwietlenie.

Tyle dobrego, że kości całe.

Ale mięśnie lewego przedramienia to trochę inna bajka.

Poobijane jak pierwszy samochó świeżego kierowcy.

 

Tak więc wolne po chuju.

Jakoś funkcjonuję napędzany ketanolem, energtetykami i zapachem Altacetu.

 

Jak się dzisiaj wcisnę w skórę z tą łapą to nie wiem.

A już dzisiaj z tą w chuja sprawną kończyną byłem na motocyklu.

Pięknie nie ogarniałem sprzęgła.

I to tylko przy około 70 koniach.

Ciekawe co będzie przy 200.

Ale do tego wrócę.

 

A przedwczoraj był bość miły dzień mimo pewnej niedogodności, która jak zwykle musiała mnie wkurwić.

Trzeba było jechać do Ikei po domeblowanie stanowiskla, które było pokazane na IG jako mały exclusive na rolce.

I mam Edgara, czyli maskotkę domową.

Ale to może kiedy indziej.

 

Udało się coś poćwiczyć i nawet zaszły widoczne zmiany w górnych partiach ciała tak jak chciałem.

Nic nie zapowiadało takiego rozpierdolu.

 

No ale chuj tam.

Jestem i tak na świeżo umówiony na kolejne "testowanie" Kawy.

Trzeba sprawdzić na ile grzebanie się sprawdziło.

I czy tym razem będę w stanie jednak ten licznik zamknąć.

Ostatnio niewiele mi zabrakło ale jaja się hoduje wraz z doświadczeniem a nie z nimi rodzi.

Gasoline - The Hardest

Teraz już ponad 200 koni pod niesprawną łapą.

Będzie ciekawie.

 

A weekend miał wyglądać zupełnie inaczej.

 

Najwidoczniej ostatnie wydarzenia obudziły to czego już nighdy nie powinienem ruszać.

Mentalny powrót do 2018.

 

To się źle skończy.

 

Non Phixion - Say Goodbye To Yesterday

Dodane 4 dni temu
220
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika pamietnikpotwora.