Jeszcze tylko kilka dni.
Kilka dni do odbioru biletu do zmiany swojego życia.
Nie mogę się doczekać tego i kilku innych tematów.
Już się sporo zmienia.
Pierwszy raz od x czasu nie spóźniłem się na służbę.
Nie czuję się jak trup.
Jednak gdzieś ta agresja jest widoczna.
Jeszcze trochę minie zanim się tego pozbędę.
Styl jazdy to już chuj.
SymphoBtreaks na głośnikach i slalom tym dziadowozem między innymi samochodami.
Że jeszcze w nikogo nie wyjebałem.
Chociaż ostatnio znowu musiałem wyjechać na obwodnicę przyjebać do 2 z przodu.
Gdzieś tam siedzi z tyłu głowy dawna rzeczywistość, w którą już nie chcę się pchać.
Jednak podświadomie ciągle do niej cisnę.
Ciągle ryzykowne zachowania.
Dzień bez zadymy dzień stracony.
I pierwsza myśl rano "co by tu odjebać?".
Coraz ciężej się kontrolować, żeby albo czegoś właśnie nie odjebać albo kogoś nie uszkodzić.
A kroci.
Nie ma to jak rozjebana opona.
Dobrze, że jebła przy niskiej prędkości.
SoulChef - Write This Down (ft. Nieve)