Trochę już mi lepiej, ale ani na krok nie opuszczają mnie kłótnie, krzyki i nerwy a wszystko to, że moje otoczenie chce na proste pytania odpowiadać w bardzo mądry sposób a na trudne pytania w banalny sposób. Można powiedzieć, że mój świat (rozpadł się na części, a plecami tylko mur), jest bardzo zmienny a przy tym wielokrotnie zmienia się wobec mnie – jednego dni uśmiecha się do mnie a drugiego chcę mnie zapić młotkiem. Śmieszne to jest i za razem przerażające.
Najgorsze jest tym to, że postanowiłem właśnie teraz rzucić palenie, wiem, że to trudny czas dla mnie, ale chce to zrobić dla ciebie (a nie jak kiedyś dla dziewczyny). Wiem, że palacze gdy rzucają nałóg są bardziej nerwowi, ale mnie to nie dotyczy ponieważ jak jestem nerwowy, gdy ktoś nie chce się ze mną dogadać. I jeżeli wszyscy będą dla mnie wyrozumiali i będę chcieli ze mną spokojnie pogadać to mi się uda rzucić palenie fajek.
A poza tym postanowiłem odnośnie brody się ogolić, jeszcze nie wiem jak ani jak bardzo, ale myślę, że brodę skrócę do jakiś 5-10 milimetrów a bokobrody częściowo ogolę aż do nagiej skóry czyli niemal całkowicie.