Opowiadanie 2. cz. 2

Część poprzednia notkę niżej :>

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Hej. Jestem Iga. Co was tu sprowadza ?

- Cześć chcieliśmy pogadać. Ja jestem Wiktor to Kamil , Marek i Marcin.

Uśmiechneła się do nich i nastąpiła chwila ciszy.

- Zagrasz dzisiaj o 16 w siatkówkę.?

W tym czasue doszedł do nich jakiś kolo.

- No spoko. Mogę z wa..

Nie zdążyła powiedzieć i zobaczyła przed sobą Arka - jej byłego. Przyszedł z jakąś lafiryndą. Trzymali się za ręce. Gdy zobaczyła ich razem wszystko co miała w rękach wypadło jej z wrażenia i uciekła do domu w płaczu. Słyszała jak śmiał się z niej wraz z tą blondi. Zatrzasneła drzwi i od razu pobiegła na łóżko. Słyszała jak chłopcy kazali jej otworzyć , walili w drzwi , ale ona po prostu ich zlała. Jej rodzice wrócili około 14 ; 30.  On w tym czasie zdążyła się wypłakać, poprawić makijaż i wyjść na dwór. Chciała odzyskać telefon , lecz chłopaków nigdzi nie było. Na schodach była kartka : `` Telefon odbierz na meczu o 16 :> - Marcin ;PP. Ten Marcin jest naprawdę spoko. Chyba polubiłam go najbardziej z całej tej grupki.- pomyślała. Poszła się przejść nad jezioro. Rodzice pojechali gdzieś tam sama nie wie gdzie. Często ich nie było nawet w trakcie urlopu. Usiadła na pomoście i obserwowała dzieci z całej tej kolonii karate. Czas zleciał mi szybko. Dobiegła 16 poszła na kort. Byli tam chłopcy których poznała ale i również był jej były i jego dziewczyna i jeszcze kilku jakiś chłopaków. Podeszła i zapytała w co wkońcu gramy.

- Wybór należy do ciebie kochniutka. Powiedział Marcin i uśmiechnął się 

- No okej. To w siatkę.

Poszli na boisko. Igi drużyna wygrywała . Wszystko szło zgodnie z planem. Niestety w pewnym momencie zemdlała . Chłopcy zanieśli ją do domku . Odckneła się dusząc. Kamil szukał inchalatoraa, a Marcin gdzieś znikł. Wykrztusiła że inchalator jest u jej mamy w torebce. No ale szczęście tak dopisało że jej mama zabrała torebkę ze sobą. Po chwili do domu wbiegł Marcin .

cdn.