Część 20.
Mężczyźni odjeżdżając wyrzucili moje wszystkie rzeczy z samochodu. Stałam tak pod tym drzewem i nie wiedziałam co dalej. Nie wiedziałam jak mam się stąd wydostać, jak będę dalej żyć? Z tej bezsilności i bólu zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po chwili uświadomiłam sobie, że to i tak nic nie da, tylko niepotrzebnie stracę siły. Zaczęłam więc wołać o pomoc. Wiedziałam, że lasek jest mały i zaraz tu gdzieś w pobliżu powinna być jakaś ulica. Po 10 minutach nawoływania, przestałam. Teraz postanowiłam spróbować się jakoś odwiązać z tego sznura. Powtarzałam sobie w myślach : `Dasz rade Aga. Jesteś silną dziewczyną. ` Może dla was wydawać się to dziwne, ale pomagały mi te myśli. Jednak mężczyźni bardzo mocno zawiązali mi to coś na rękach i nogach. Nie potrafiłam tego odplątać. Na dodatek pokaleczyłam sobie trochę ręce. Nie chciałam się tak szybko poddawać. Zaczęłam ponownie nawoływać o pomoc. Czułam wewnętrznie, że ktoś mnie usłyszy i przyjdzie tu z pomocą. Jednak ponownie nadzieja mnie zawiodła. Mogłam teraz normalnie i bezboleśnie usiąść pod drzewem, dzięki temu, że trochę te liny poluzowałam. W moich myślach była ciągle mama. I pytania: Dlaczego mi to zrobiła? Czy mnie już naprawdę nie kocha? Zostawiła niepełnoletnie dziecko same w tym złym świecie? Dlaczego mi o tym nie powiedziała?
Z tego wszystkiego nawet nie wiem kiedy zasnęłam na siedząco.
- Ej, piękna. Obudź się. - ten głos mnie obudził, gdy otorzyłam oczy zobaczyłam dwóch chłopaków i dziewczyne. - O wkońcu .
Gdy zobaczyłam jednego z nich, który był nachylony nade mną, myślałam, że śnię. Blondyn o niebieskich oczach. Po prostu anioł. Jeszcze ten męski głos.
- Nic ci się nie stało? - zapytał z taką troską w oczach.
- Stało się.. ale nie ważne. - chciałam wstać, ale dotarło do mnie, że jestem jeszcze przywiązana do tego drzewa.
Chłopak widząc próbe mojego wydostania się, podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.
- Poczekaj chwile, już wezwaliśmy pomoc. Zaraz przyjadą śliczna i cie uratują.
- To ty mnie uratowałeś. Dziękuje.
- Nie ma za co. A tak wgl to Dawid jestem
- Aga .
- A to Przemek i Ola.
- Cześć miło mi - powiedziałam.
- Nam również. - odpowiedział chłopak. Był zupełnym przeciwieństwem Damida. Prawie czarne włosy i takie same ciemne oczy.
- Sory Dawid, ale musimy spadać. Chyba dasz sobie rade z małolatą?
- Może trochę milej ? - stanął w mojej obronie chłopak - Dam sobie rade, nara.
Kiedy odeszli, zapytałam Dawida:
- Dlaczego małolata?
- Jak by ci to powiedzieć.. - przerwał na chwile. - może dlatego, że jestem od ciebie trochę starszy ?
- a skąd wiesz ile mam lat?
- wyglądasz na 18-19
- mam 17.
- o to jeszcze mniej - po czym podrapał się po głowie.
- A ty ile ?
- 24
- nie wyglądasz na tyle.
- wiem, prawie każdy kto mnie widzi, a nie zna dchodzi do takiego wniosku.
- Widzisz.
Przez 15 minut siedzieliśmy w takiej pozycji. To znaczy ja siedziałam tak jak wczesniej,a Dawid siedział po turecku obok mnie. Po tym czasie wkońcu przyjechała policja.
_____________________________________________________________________
Mam nadzieje, że część mojego opowiadania się podoba ;*
i dziękuje jeszcze raz za tak miłe komentarze ;*
jesteście wspaniali ;*
doobraaanooc <3