Czwartek: Lemon, piwo, plener. Generalnie 30 zł poszło się jebać. Ale nie ma czego żałować.
Piątek: grzmoty z angielskiego, jużłel czy jużułeli?, 3 piwa, bania.
Sobota... o kurwa. Kac. A przede mną prezentacja. Lubie sobie utrudniać życie;D
A w tym kłamstwa czyjegoś szczypta. Spoko, dla mnie to już norma, że jak coś gdzieś się zaczyna to potem okazuje się kłamstwem;)
Tylko obserwowani przez użytkownika nowolowo
mogą komentować na tym fotoblogu.