Zdjęcie dodane specjalnie dla Dzika, który żali się, że nie wrzucam z nim żadnych fotek. No to masz stary.

Kolejne pozytywna kartki z kalendarza.

Niby nic się nie dzieje, a humor dopisuje... Cieszę się z tego, bo podobno bez dobrego samopoczucia jestem nie do zniesienia.

Wczoraj:
Nudy... Ale fajne nudy.

A oto przepis na fajną niedziele:

Przygotuj sobie niedziele. Wlej do niej dwie szklanki bezczynnego leżenia, a następnie dosyp szczyptę czytania. Wymieszaj dokładnie, aż nie poczujesz, że powstaje lekka zawiesina. Następnie rozkrusz na małe cząsteczki liście oglądanej telewizji oraz komputerowych rozrywek i wsyp je do środka. Nie mieszaj pozostawiając pokruszone liście na wierzchu. Pozostaw niedziele razem z znajdującą się w niej substancją w piekarniku na godzinę. W tym czasie zaproponuj Madzi wyjście na bieganie (czasami może zdarzyć się tak, że wyjdą z tego tylko rolki... Ale nie przejmuj się ty możesz biegać). No więc pobiegaj sobie w dobrym towarzystwie i wróć po swój wypiek, który powinien już być gotowy. Smacznego!

(No to odjechałem

)
Dzisiaj:
Zaczął się dobrze bo się wyspałem... A wyspany Norbert to pogodny i miły Norbert. Marsz do szkoły był trochę nieprzyjemny bo mam lekkie zakwasy na łydkach (dzięki Madzia!

). Ledwo wchodzę do klasy, a tu booom lewy prosty (Masz zdjęcie na świadectwo?!). Lekko oszołomiony, na miękkich nogach stawiam kilka chwiejnych kroków do przodu, a tu booom... Prawy sierpowy (Norbert zapłać mi na radę rodziców, bo nie dostaniesz świadectwa). Totalnie wykończony i lżejszy o pięćdziesiąt złotych zwalam się na krzesło... Ale odpocząć mogę jedynie przez chwilę, ponieważ sprawa zdjęcia jest dosyć nagląca. No i tu niczym w amerykańskim wrestlingu na ring wkracza moja rodzinka. Raz, dwa i jestem w domu. Przebrany w garniak (bez jednego guzika

i niezawiązany krawat

) wpadam do Wazy. Robię zdjęcia i pędzie ile sił w Nowackiej samochodzie do szkoły. Pięć... Cztery... Trzy... Dwa... Jeden... Podaje R.P. czarno-białe zdjęcie ze swoją głupaśnie uśmiechniętą gębą... Zero... Uciekam ile sił w nogach przed siebie, a za mną szaleje ogień powstały na wskutek eksplozji. Padam na ziemię ranny, ale mimo wszystko cieszę się z tego, że zdążyłem na czas.
No co?! Można trochę pofantazjować nie?

(O ja znowu odjechałem... Jakiś dziwny dzień na pisanie

)
Skoro było wczoraj i jest dzisiaj to musi także być... Jutro:
Generalnie nie wiem co będzie się działo, ale mam wiadomość dla wszystkich mających wolny wieczór.

Pierwotnie było to napisane, żeby zachęcić do przyjścia jedną osobę, ale im więcej niebieskich tym lepiej!

Rezerwuj czas na jutrzejszy wieczór!
Powód: Pól finał ligi mistrzów Chelsea vs Liverpool,
Ranga: Obecność obowiązkowa,
Zalecenia: Co masz zrobić jutro zrób zaraz,
Mile widziane: Flagi, koszulki, generalnie wszystko w niebieskim kolorze,
Niezbędny: Uśmiech na twarzy.
No więc zapraszam do Alibi.

Pozdrowienia tylko dla Madzi bo się dopominała i dla Dzika, co by znowu nie lamentował, że czegoś nie robię.
