photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 STYCZNIA 2017

Dzień 28. Właściwie to przełom 28 i 29. Dziś w robocie uświadomili mnie, dlaczego dziwnymi zrządzeniami losu nie dostaję tego, o co proszę. W moim tonie głosu nigdy nie ma ani odrobiny stanowczości. To chyba dlatego, gdy powiedziałam naćpanemu delikwentowi, że nie zadzwonię mu po taksówkę, to nie odszedł tylko czekał aż zadzwonię. A kiedy koleżanka powiedziała mu, że nie zadzwonimy (czyli dokładnie to samo co ja!), tylko jakoś tak bardziej szorstko, odpowiedział jej: "cicho wredna babo, ja tu z tą miłą panią rozmawiam".

No szlag, wychodzi na to, że teraz jestem miłą panią. To się ma daleko do konkretnej babki.

Jakby nie można było czytać mi w myślach. Wtedy pierwszy lepszy wyczytałby: chcę cię zabić i zjeść na kolację 
i nie zaczynał niepotrzebnej dyskusji.

Myślę, że ta zakazana dzielnica rodem z filmu noir zrobi ze mnie konkretną babkę, tak jak Kapitan Li Shang zrobi mężczyzn z was. 

 

Znalazłam mój dziennik z podróży na stopa przez Rumunię. Ostatni wpis skończył się na dotarciu do Rumunii. To taka piękna metafora mojej głowy. Tak byłam podniecona podróżą, że spisywałam wszystko, co zdarzyło nam się po drodze, a gdy już osiągnęłyśmy ten niby tak odległy i wymarzony cel, czyli przejście graniczne, które de facto stawało się dopiero początkiem samej podróży wewnątrz kraju dziwnych ludzi i Cyganów, to... to nic. Straciłam chęć pisania. Przygód działo się tam od groma, począwszy od nielegalnego biwakowania nad kopalną soli, z nad której następnego dnia zawiózł nas do miasta jej pracownik, który na Erasmusiie był w Polsce, na poznaniu w pociągu relacji Bukareszt-Budapeszt bardzo dziwnych Irlandczyków z dziwnymi zwyczajami i ich oświadczynach oraz poetyckiej pijackiej mowie kończąc. No ale nie zapisałam sobie jak to było dokładnie, w przekonaniu, że przecież takie rzeczy zostają w pamięci! Nie całkiem. Choćbym chciała, nie jestem sawantem. Ale wiem, czemu tak brzydko zrobiłam. Po prostu muszę pojechać tam jeszcze raz i przeżyć ten kraj, tym razem bardziej naprawdę. Chociaż, nie byłabym sobą, gdybym miała to zaplanowane.

Bo po co planować.

To jak z konspektami zajęć i prezentacji - niby trzeba je spisywać. Ja zawsze miałam je w głowie. Jeśli zdarzało się zapisać, to tylko po to, by stwierdzić, że na pewno nie przeprowadzę tego w opisany na papierze sposób. Bo życie takie jest, nie da się go poskromić pisząc wypunktowanej listy na skrawku papieru. Zawsze zostaje coś, co widoczne jest tylko między wierszami i zawsze jest punkt, który można pominąć. Albo i nie można, ale się go pomija. Każdy człowiek to lista, która była już kreślona i zapisywana od nowa milion razy. Nowa lista to jednak nie tabula rasa, bo nie ma tylu czystych kartek. Jesteśmy wytłuszczonymi i poprawianymi słowami zapisywanymi na innych słowach nieco zbyt mocno przyciskanym długopisem, żeby cokolwiek było widać. 

Informacje o narusegava


Inni zdjęcia: Koński kibel bluebird1113.05.2025 bolimnieniebo13.05.2025 bolimnieniebo14.05.2025 bolimnieniebo16.05.2025 bolimnieniebo( : sciezkadzwiekowa:) dorcia2700Tawuła ogrodowa :) halinamListopad w maju kurdupelpunk1477zaraz będzie ciemno keris