nie ogarniam swojego życia, nie ogarniam ludzi, którzy życzą mi jak najgorzej, a mijają mnie na ulicy mówiąc "siema", nie ogarniam fałszywej przyjaźni, nie ogarniam tej jebanej miłości, która ciągle wystawia mnie do wiatru. nie ogarniam siebie, życia, problemów. jestem słaba, w chuj słaba. nie daję rady,więc odsuwam się na bok.
wariuje, jutro dzień, w którym powiem mu o moich uczuciach do niego. mama powiedziała, że może mnie wyśmiać, błagam oby nie, bo tego już nie przeżyję! Jeżeli rzeczywiście tak będzie to nie wiem co zrobie...
schudłam, nie wiem ile bo waga mi padła, ale mieszcze się w moje spodnie ukochane z tamtego roku jak byłam szczuplutka,
więc jest dobrze.
xoxo, Karo.