Heineken Open'er Festival 2012 dobiegł końca.

Z planowanych 4 dni byłam na 2. Dobre i to. Te 2 dni były wspaniałe. Od samego początku nastawiałam najbardziej na koncert M83 i się nie zawiodłam. Scena namiotowa zapełniła się po brzegi ale ludzie stali nawet po za namiotem. Warto było czekać ponad 2 godziny (w tym ładny koncert Nosowskiej) by mieć takie dobre miejsce jak widać na zdjęciu powyżej. Koncert od pierwszego do ostatniego dźwięku był wspaniały. Ludzie tańczyli, skakali, śpiewali, "śpiewali" nawet melodię "Midnight City" wtedy było naprawdę niesamowicie gdyż ową piosenkę znał prawie każdy kto przyszedł do namiotu.

Sobota głównie opierała się na M83. Na festival dotarłam na trochę przed końcem pierwszego koncertu na Main Stage. Potem Bloc Party - po wysłuchaniu 3 piosenek mi się znudzili więc postanowiłam oblukać trochę teren po czym udałam się do namiotu na wyżej wspomniane koncerty. Nie żałuję, że nie widziałam Franz Ferdinand bo ich nie lubię. Początkowo chciałam zostać na Julii Marcel ale potem mi się jakoś odechciało. Poszłam więc na The Cardigans które było bardzo słabe co było widać także po frekwencji pod sceną. Poszłam jeszcze sobie kupić koszulkę i plakat i udałam się w stronę autobusów by powrócić do domu. W ogóle miłym momentem było spotkanie Martyny i Oli po wejściu na festival. :)

Miała być krótka notka, a wyszło małe opowiadanie. Dzień drugi opiszę później albo jutro.

1) <<klik>> Na początku słychać jak ludzie "śpiewają" melodię początku "Midnight City". Potem też śpiewamy ale ten filmik ma potem złą jakość.

2) <<klik>> Dość dobra jakość. Widać jak sporo osób było i jak się świtnie bawiliśmy.