Znalazłam dziś na wycieczce rowerowej malutką myszkę.
Leżała nieruchomo na chodniku.
Nie wyglądała na ''rozjechaną'' czy "rozdeptaną" myszkę (jakie jużwidywałam nie raz), dlatego też cofnęłam się z Tomisiem i podjechaliśmy by sprawdzić czy żyje.
Jak widać na zdjęciach myszka zyła i zabrałam jądo domu.
Oczywiście nie wyobrażałam sobie nawet tego, że takie maleństwo mogłabym wyrzucić w trawę i odjechać-tym bardziej, że ledwo chodziło.
W pobliżu nie było innych myszek, ani gniazda-co mnie zdziwiło, więc ją zapakowałam na rower i pojechaliśmy do domu.
Maleństwo kilka razy jadło już mleczko, a raczej zlizywało je z mojego palca (jutro podrzucę filmik).
Myślę, że ma około 14 dni. Ma już dolnei górne ząbki oraz otwarte oczka.
Mam nadzieję, że przeżyje tę noc i następne.
Dbamy, ocieplamy i otulamy maluszka, a Tomiś wziął nawet strzykawkę i sam nakarmił okruszka ;)
Oczywiście trzeba też wstać w nocy i nakarmić głodomorka.
To tyle.
Dobrej nocy.
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.