Nie chcecie wiedzieć, co później stało się z tą nieszczęsną biedronką, wierzcie mi. Ja po prostu tylko chciałam zrobić lepsze makro, bo to cholerstwo za nic nie łapało ostrości. Och, no bardzo mi przykro, tak? Zresztą to nawet nie wiem, czy ją zabiłam, czy nie. Srunęła po prostu z drzewa, a czy ją potem zadeptałam, czy też z gracją ominęłam, to już wychodzi poza moje kompetencje domniemacza.
Ej! Właśnie zorientowałam się, dlaczego nie mogę tu najnormalniej w świecie użyć starego, dobrego tabulatora, żeby zrobić porządny akapit. Po prostu przerobili go tu na jakąś maszynę losującą emotikony! To naprawdę straszne, czy ktoś jeszcze w ogóle używa tego szkaradztwa?
Jak przystało na porządną obywatelkę, uczestniczyłam dziś w kweście, a jakże. No oczywiście wszyscy już o tym wiedzą, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego zupełnie nie rozumiem po co jeszcze upubliczniać moje zdjęcie w Kurierze?! No pytam, po co?! Pierwszymi słowami, które wypowiedziałam po przestąpieniu progu były właśnie te: "Maaamoooo!!! Ja nie chcę być w gazecie!". O nie, o nie. To będzie coś bardzo złego. W ogóle to jadłyśmy sobie z koleżanką krakersiki, patrzymy, a tu ktoś szoruje ku nam z aparatem. Zamiast martwić się o to wcześniej, to po jakże fenomenalnej sesji, zaczęłyśmy się zastanawiać, czy aby na pewno nie miałyśmy na sobie żadnych pozostałości po tej znakomitej uczcie. Do teraz nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. No niewaaażne. W każdym razie dajcie mi w spokoju wykupić wszystkie Kuriery. Ogólnie kwesta w naszym wykonaniu była bardzo harmonijna. Cmenataaarz jest taaaki duży! Dałyśmy jednak radę, bo to przecież my. Muszę jednak przyznać, że była spora konkurencja. W ogóle to miałyśmy dosyć dziwny incydent z jednym z naszych... rywali? Och, no dobra. A więc najzwyklej w świecie stoimy sobie pod bramą z koleżanką, a tu przechodzi nagle koło nas jeden z naszych współbraci (???), po czym na nasz widok demonstracyjnie obnaża zęby i z nonszalancją grzechocze tym swoim wiadrem. No to my w sumie takie y, no bo co on sobie wyobraża? Wyrwałam więc koleżance nasze wiaderko po śmietanie (gorąco pozdrawiam sztab kwesty!) i też zagrzechotałam naszymi pięćdziesięcioma złotymi w drobnych, a jak! W końcu skończyło się na takich trzech rundach: demonstracyjny grzechot pana, nasz butny odgrzechot. Co w związku z tym? Nic, ale to było dziwne, zwłaszcza, że pan był dużo starszy od przeciętnego przedszkolaka. Ludzie byli jednak bardzo hojni. Do teraz nie mogę się otrząsnąć, na widok pięciu dych usilnie wpychanych w niewielką szparę do naszego wiaderka po śmietanie. To brzmi prawie jak nazwa własna, nie sądzicie? Wiaderko Po Śmietanie. Yeah.
Oglądałam wczoraj "Opowieści z Narnii", zresztą bardzo kulturalnie, bo z tatą. Co oznacza kulturalnie oglądanie w moim przypadku? Podejrzewam, że chyba obejście się bez jakichś pisków, ochów i achów. Na seansie Pottera to by nie przeszło. Jest jednak o tyle dobrze, że w tej serii, którą zresztą muszę ponownie przeczytać, nie ma nikogo szczególnego, kto by na stałe wkiełbasił się do mojego serca. O ile sobie przypominam, marudziłam coś tacie na temat tego, żeby kupił mi takiego jednorożca albo chociaż gryfa. Taak, darujcie sobie te wasze komentarze. Och, no i stwierdziłam, że Zuzanna to bardzo ładne imię i że właśnie tak nazwę swoje domniemane dziecię, co wy na to? No tak, jak wyżej. Coś poza tym? Hm, sądzę, że bardzo dobrze wybrali odtwórców głównych ról. Piotr, jak to Piotr, bardzo dobrze odgrywał rolę poważnego nastolatka, muszę jednak przyznać, że ten jego, pożal się, miecz w niektórych scenach dosyć mocno się chybotał, no ale wybaczam. Zuzanna, och, to naprawdę piękne imię! Nie wyjeżdżajcie mi tylko z jakąś Zuźką, dobra? Zupełnie nie wiem, dlaczego nie podobają mi się te wszystkie zdrobnienia. Z drugiej strony przecież nie będę mówiła do swojego domniemanego dziecięcia: "Zuzanno, to naprawdę bardzo piękny głaz". A propos oglądaliście Shreka? Hyhy, my z tatą jesteśmy pro, bo byliśmy na tym w kinie. Och, i bardzo podobają mi się łuki. Tyle, że jakoś nie chce mi się wierzyć, że ona od razu umiała z niego szczelać. Ano właśnie. Szczelać to sobie mogła, ale strzelać to już chyba raczej nie. Filmowa Zuzanna ma jednak bardzo klasyczną urodę, gratki dla tej pani. Edmund i te jego butne iskierki w oczach były całkowicie trafione. W dodatku w niektórych momentach filmu chce się nim po prostu rzucić o ścianę - to naprawdę komplement. Łucja była rozkoszna, ona też ma bardzo klasyczną urodę, gratki. Czy to ma jakieś większe znaczenie? Nie wiem, ale bardzo podoba mi się to sformułowanie. Klasyczna uroda. To jest dopiero coś! Och, no i przez połowę filmu rozczulały mnie te jej zaokrąglone jedyneczki, no coś pięknego! Co do innych postaci, to nadal uważam Aslana za lwa szczególnie obdarzonego majestatem. I w zasadzie nic nie można więcej dodać, żeby nie zepsuć tego stwierdzenia. Czarownica miała dredy. To było trochę dziwne, ale rozumiem, że nowatorstwo to podstawa. Muszę wziąć od niej przepis na to tajemnicze ptasie mleczko. No i do widzenia, nikt więcej nie zasłużył na uwagę. Gratki jednak dla Jamesa McAvoya, no bo zobaczyłam jego nazwisko i od razu wiedziałam, kogo grał. To chyba komplement? Wydaje mi się, że to dosyć dobra ekranizacja. Element wojny był jednak całkowicie wyrwany z wszelakich kontekstów a przynajmniej był właśnie tak przedstawiony. No i w związku z tym? - można by zapytać. Założę się, że w książce jest pociągnięty motyw wojenny. Poza tym akcja momentami bardzo przyspieszała, no ale można to raczej wybaczyć. Niektóre frazy wypowiedzi bohaterów były jednak mocno naciągnięte, zresztą nie chodzi tu chyba tylko o dialogi, ale ogólną wizję tej serii. Scena, w której Aslan ożywa, bo "tylko niewinna ofiara, która oddała życie za kogoś innego" może tego dokonać właśnie taka jest. To już trochę obyte, nie uważacie? No i zakończenie było bardzo brutalne. Nie mam co do tego innego zdania. W sumie jeszcze zapomniałam pochwalić dialogów bobrów, podejrzewam jednak, że powinnam skierować to w stronę pana Lewisa. *kłania się*
Śmiem nijako podejrzewać, że po "Mam talent" jeszcze tu wrócę i komuś nawrzucam. W końcu muszę się jakoś wyżyć pseudoartystyczne - przecież przez trzy godziny wrzucano właśnie mnie.
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam