Nie wierzę, że znów, jak gdyby nigdy nic, powróciłam na stare śmieci. Prowadzenie photobloga jest chyba jednak dosyć trafną alternatywą napisania czegokolwiek bez wysilanie swej wyobraźni. Ta opuściła mnie już bardzo dawno, ale staram się poważnie nad nią pracować. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Na razie jednak módlmy się, żeby było to coś dobrego.
Wydaję mi się, że ostatniego photobloga, którego nazwy nie jestem w stanie sobie przypomnieć, prowadziłam do czasu liceum a właściwie do wakacji na przełomie gimnazjum-liceum. Pamięć jednak może mnie nieco zwieść. Cóż, nie powiem żeby od tego czasu w moim jakże marnym żywocie wydarzyło się coś spektakularnego. Co prawda, mój pokój przeszedł terapeutyczne malowanie, jednak nie sądzę, żeby kogokolwiek to interesowało. Można więc spokojnie założyć, że w gruncie rzeczy nic tak naprawdę się nie zmieniło. Ominęło was jednak tyle interesujących nieistotnych faktów z mojego jednostajnego życia! Tym najważniejszym jest to, że od wczoraj jestem zdecydowana studiować pedagogikę niczym Katarzyna Solska. Trwam w przekonaniu, że nie znudzi mi się ten pomysł, tak jak "studiowanie" filologii polskiej, logopedii, fizjoterapii i pielęgniarstwa. Poza tym w czasie wakacji przeczytałam mnóstwo książek, naprawdę. Wstyd się do tego przyznać, ale pierwszy raz w życiu przeczytałam za jednym zamachem siedmioksiąg dzieła pani Joanne Kathleen Rowling (naprawdę nienawidzę, jak lekceważąco skraca się jej miano do pustych J.K. Rowling). No po prostu wstyd! Teraz jednak już wszystko wiem, moja wiedza nie bazuje tylko i wyłącznie na nikłych wspomnieniach i filmach. To chyba moje największe osiągnięcie. Poza tym przeczytałam również trylogię Igrzysk Śmierci i powiem, że to naprawdę fascynująca lektura, tyle, że ekranizacja całkiem nieudana, naprawdę. Coś przerażającego, jak ci reżyserzy mogą zmarnować tak obiecujący potencjał. Co jeszcze? Zabrałam się za Zwiadowców, ale, niestety, utknęłam na którejś z kolei księdze. Teraz czytam "Władcę Pierścieni", ale ebooki są taaakie męczące! Ja muszę mieć w rękach prawdziwą książkę, którą będą mogła miętosić i przewracać stronice. Zapatruję się jeszcze na "Opowieści z Narni", ale widziałam gdzieś listę stu książek, które każdy powinien przeczytać, więc to chyba do niej wkrótce sięgnę. Oczywiście, jak powszechnie wiadomo, prawdopodobnie nie starczy mi na to wszystko życia, no ale tak już bywa.
Czy nie uważacie, że pierwszy wpis i zdjęcie w photoblogu są istotne dla całej jego działalności? Jeżeli tak, to wyślij SMS o treści TAK! pod numer... no ale poważnie. W końcu to zdjęcie nie pierwszej świeżości. Przewidziałam już jednak chroniczny brak aktualnych bądź jakichkolwiek zdjęć, więc powinnam być o to spokojna. Będziemy improwizować, bo ja tu tylko piszę. To chyba najgłupsze, co mogłam oświadczyć, ale możliwości graficzne mojego teoretycznego bloga na onecie mnie poraziły a przecież ja nałogowo będę zmieniać szatę graficzną. Och, no i w ogóle. Tak ciężko mi się piszę, kiedy muszę o dwudziestej oglądać Holmesa... Wiecie, że moja Sonia ma zapalenie? Tak, tak, kochamy kleszcze, są takie wszędobylskie. To jednak nic poważnego, już moja w tym głowa. No i jedziemy za niecały tydzień na wycieczkę w góry, będzie cuuudownie. Naprawdę mam już serdecznie dosyć tego tematu. Nikt nie rozumie, że pałam sympatią do nauczycieli, których oni powszechnie nienawidzą, no a przecież w klasie panuje przekonanie, że nasza wychowawczyni robi wszystko, żeby tylko ją odwołać. No ale naprawdę, lubię nawet tych najwredniejszych. Może to ma związek z sentymentem do wszystkiego, co ma długi nos i wprost proporcjonalny do niego wredny charakter. Holmes, Holmes, Holmes! Muszę oglądać, żeby zdecydować, czy kocham Roberta Downeya Juniora. To naprawdę bardzo dla mnie istotne.
Au revoir;