dobra, foto po raz x-setny z serii 'by St.'
ale tak strasznie mi się one podobają, że szok:D
spokojnie, jak dostanę płytkę z WSZYSTKIMI to będzie bardziej różnorodnie;)
(moja mimika czasem naprawdę jest... rozbrajająca:D)
a czasu ostatnio malutko,
żeby porobić jakieś nowe
wiecznie zapomnę naładować baterie w aparacie,
stosik książek 'do przeczytania'
wcale zmaleć nie chce
i choć normalnie byłabym cała happy...
to akurat trafił mi się taki moment w życiu,
że wolalabym mieć chwilę na zaczerpnięcie świeżego powietrza.
[od mojej grafomanii i ubogiego języka już mi słabo,
więc może wyjdzie mi to na dobre?
i dowcip sobie wykuruję,
co by zasłużyć na miano 'Robin Hooda słowa';P]
a do tego Młody coś się pochorował
i moja Szanowna Uczelnia ostatnio widuje mnie
dość rzadko
i chwilowo się to nie zmieni.
ale za to polubiłam rozmowy telefoniczne...
zawsze lepsze to niż gadu.
chyba.
terriblis ut castrorum acies ordinata.
muszę objrzeć w końcu to Imię róży.
a dzisiaj widziałam Moje wielkie greckie wesele [każdemu należy się chwila wytchnienia:D a film fajny;) pozyyyytywny bardzo:D następnym razem mocno się zastanowię zanim zacznę narzekać na MOJĄ rodzinę;P]
a!
Heath L. dostał w końcu tego Oscara,
lalalala!
(dziękuję bardzo
kochanej Kasiiiii!
która nie spała po nocy
tylko po to
żeby mi o tym donieść!:D)