Weszła powoli do lokalu należącego do ojca Chuck'a. Młodzież czekająca w kolejce na wejście zmierzyła ją wzrokiem. Nie wywarło to na niej wrażenia. Przyzwyczaiła się, że wszędzie, gdziekolwiek jest wszyscy przyglądają się jej. Rozejrzała się po sali, pełnej bawiących się osób. Dzisiaj była dyskoteka maskowa. Może i brzmiało to dziwnie, ale pomysł zdecydowanie wypalił. Morze osób szalało przed nią, wyrzucając ręce w górę. Weszła po schodkach, delikatnie kołysząc biodrami. Drogę do stolika swojego chłopaka znała na pamięć. Nagle ktoś złapał ją za rękę, więc odwróciła się gwałtownie. Przed nią stała blondynka na czerwonych szpilkach. Chude ciało opięte było czarną sukienką. Idealnie pasowała do tego czarna maska z czerwonymi piórkami i cekinami.
- Cześć. - uśmiechnęła się Sabrina. - Wreszcie jesteś dziewczyno! Wszyscy na Ciebie czekali.
- Musiałam pojechać do domu, żeby się przebrać. Szefowa mimo wszystko chciała mnie dzisiaj widzieć. - przewróciła oczami, poprawiając maskę. - Julia i Oliwia już dotarły?
- Tak, dość dawno. Świetnie wyglądają. Ty zresztą też.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się. - Wczoraj byłyśmy na zakupach i tak jakoś udało nam się upolować takie cacka. Strasznie podoba mi się twoja maska!
- Limitowana edycja. - uśmiechnęła się blondynka i spojrzała za siebie. - Oho, widzę Dan'a. Miał przynieść mi drinka. Zobaczymy się później.
- Jasne. - mrugnęła do niej okiem i udała się do stolika Chuck'a. Ochrona wpuściła ją do loży, ale nikogo w niej nie było. Schowała torebkę do schowka i wyszła. Od razu zaczepił ją jakiś chłopak. Bez zastanowienia podała mu dłoń i dała się zaciągnąć na środek parkietu.
- Jak tam u szefowej? - zapytał luźno.
- Wszystko w porządku. Nie ma żadnych zastrzeżeń. - mruknęła. Dan zachowywał dość duży dystans pomiędzy nimi. Chyba był skrępowany tym, że tańczy z kimś innym niż z Sabriną. Nie czuła się ani trochę pewnie. - Widziałeś może Chuck'a?
- Nie. - prawie krzyknął jej do ucha, starając się przekrzyczeć muzykę płynącą z głośników. W końcu jednak utwór skończył się i dziewczyna oddaliła się od przyjaciela. Podeszła do baru i usiadła na jednym z wysokich stołków. Skinęła na kelnera i zamówiła Martini. Obserwowała ludzi, sącząc je powoli. W końcu dostrzegła swoje przyjaciółki, więc udała się w ich kierunku. Zaczęły bujać się w takt muzyki, rozmawiając przy tym. Nagle piosenka, którą grał DJ ucichła delikatnie. Kolejny, wolny utwór zadedykował jakiś chłopak - pięknej dziewczynie. Ktoś przeciskał się w ich stronę i podszedł do małej grupki, jaką tworzyły. Wziął Martę za rękę i odciągnął od nich. W porównaniu do jej poprzedniego partnera był bardziej zdecydowany i przyciskał swoje udo do jej uda przy każdym kroku. Jej maleńka dłoń tonęła w jego wielkiej dłoni. Oparła głowę na jego ramieniu i tak bujali się. Czuła się wspaniale i nie chciała, żeby ten taniec kiedykolwiek się skończył.
- Jak się bawisz? - mruknął jej do ucha.
- Świetnie. - odpowiedziała lekko ochrypłym głosem. - A ty?
- Wspaniale. - uśmiechnął się lekko. Splótł ich palce. Poczuła jego oddech na swoim policzku, później w okolicach ucha. W końcu połaskotał ją nim w szyję. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - odpowiedziała krótko opanowanym głosem.
- Zresztą jak zawsze. - znowu przycisnął ją do siebie odrobinę bardziej. - Cieszę się, że Cię mam.
- Ja też się cieszę, że jesteś przy mnie. - oparła czoło o jego ramię i całkowicie poddała się jego silnym ramionom. Bujał ich delikatnie.
- Dziękuję, że przyszłaś.
- Chuck, dobrze wiesz, że nie opuściłabym tak świetnej imprezy. Uwielbiam ten klub i uwielbiam spędzać z Tobą czas.
- Cieszę się, że tak uważasz. - szepnął jej do ucha. - Może pojedziemy do mnie?
- Jedźmy do mojego domu. - zaproponowała. - Posiedzimy na balkonie, wypijemy szampana...
- Dobrze. - pokiwał delikatnie głową. - Pójdę po limuzynę.
- Zabiorę swoją torebkę z loży. - odsunęli się od siebie w tym samym momencie, w którym skończyła się piosenka. Przepchnęła się przez tłum i dotarła do stolika. Zabrała swoją własność i skierowała się do wyjścia. Przed nim stała czarna limuzyna Chuck'a. Wsiadła do niej, wprost w ramiona chłopaka. Pocałowała go delikatnie i zsunęła maskę.
Wreszcie mam łączność z światem! Dzisiaj przed południem informatycy przywrócili mi Internet...
Byłam wściekła, że nie mogłam nic dodać ani Was poinformować o tym zajściu.
Ale teraz już jestem, wracam do świata ' żywych ' i dodaję dalsze losy Chuck'a i Marty ; )