Jakoś tak mnie wzięło na założenie photobloga (tak wiem że nie jestem fotogeniczny) bo robiłem porządek i znalazłem folder ze zdjęciami. Zdziwiłem się bo raczej wiem co mam na dysku ale życia płata niespodzianki. Znalazłem też starą płytę niepodpisaną w szufladzie i okazało się że to Medal of Honor Allied Assault (2002 r) i tak minęło mi piątkowe popołudnie. Ogólnie dziś dzień minął jakoś staro bo spotkałem parę osób których dawno nie widziałem i jakoś mi miło było na sercu. Aż do wieczora gdy nie mogłem pomóc komuś bliskiemu kto tej pomocy potrzebował. Nie nawidzę tego uczucia. 256.3km i 64h 7 min tak daleko powinienem teraz być i tyle zajęłoby mi tam dojście....ehhh Z dobrych wieści to dodam jeszcze, że znalazł się frajer który kupił w końcu konto w dark orbit co oznacza przyrost gotówki więc może uda mi się zabrać pewnego Skrzata na obiecane lody (ten sam Skrzat miał mi przynieść ciasto ostatnio...) Minęła właśnie 1.15 więc idę spać bo jutro trzeba wcześnie wstać by się dłużej obijać. Dobranoc:)