Także ten, po Camp Arce przyszeł czas na elesem. Nie żeby to był jakiś najlepszy okres w moim zyciu, ale dzięki Wam, dziewczyny, nie było tak źle. Nawet Szymek i jego chore odpały, Donata, te dzieciaki i Pani Naczelna wydawali się całkiem zabawni ( czasami! )
Na zdjęciu RastaAnka z naszym idolem, ZaKiem ( na co wskazuje wymowne różowe serduszko ) po śmierci tragicznej plakatu jego miejsce zajął ksiądz Kaspian, amen.
Dziwny dzień - święta Bożego Narodzenia, czas dla rodziny, a ja łaziłam dzisiaj po mieście, co robiłam, hmm, domyślmy się. Mimo, że otaczają mnie ci wszyscy ludzie, mimo że świetnie się z nimi bawię, mimo, że z nimi się smieję - przychodzę do domu i zastanawiam się, na ile procent to wszystko jest prawdziwe. Pryszpuszczalnych wyników, a tym bardziej wniosków, nie skomentuję.
Piję zimną herbatę i już nie jest tak miło jak wczoraj ( dzisiaj ) Marudzę, wiecie? To straszne. S-t-r-a-s-z-n-e.
Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Zjadłam całą czekoladę, co jest do mnie zupełnie niepodobne. Pomijając rożne aspekty tej sprawy, ja wcale nie chciałam jej jeść. Znacie to uczucie? nie chcesz, a żresz. Żal mi się.
Jutro będzie lepsze, musi.
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie, nie ma nie!
Nie ma Boga nie.
EDIT: Wiecie co Wam powiem? Nie czyta się cudzych smsów. Nigdy. To chyba tyle. Jutro raczej nie będzie lepsze, nienawidzę świąt, miłej nocy.